Magazyn ukazywał się w latach 1997-2003 (w 2004 roku wychodziło jeszcze "inne" Kawaii, ale o tym w kolejnym poście). Pierwsze numery ukazywały się w czasie popularności Czarodziejki z Księżyca i właśnie artykuły poświęcone temu anime skusiły mnie do kupienia. Załapałam się na numer 3 i od tego czasu mniej więcej systematycznie nabywałam kolejne. Powyżej na zdjęciu kolekcja, która ostała się do dnia dzisiejszego. Kilka numerów gdzieś się zagubiło, kilka zostało zdewastowanych nożyczkami, gdy w dzieciństwie prowadziło się zeszyty o sailorkach, gdzie wklejało się wszystko co się gdzieś o nich znalazło.
Powyżej zdjęcie przedstawiające najstarszy posiadany przeze mnie numer (1997 r.) i najnowszy (2003 r.). Można sobie porównać o czym pisano w tamtych latach oraz jak ewoluowała okładka. Starszy egzemplarz kosztował 4.95, miał kartonową, sztywną okładkę i liczył około 60 stron. Najnowszy z ceną 9,50, miał bardziej miękką okładkę, ale za to błyszczącą i delikatniejszy papier.
W magazynie znajdowały się przede wszystkim recenzje mangi i anime. W pierwszych numerach często można było przeczytać o takich tytułach jak Tenchi Muyo, Urusei Yatsura, Oh My Goddess!, Neon Genesis Evangelion, Ghost in the Shell i oczywiście Sailor Moon.
Oprócz hitów, które większość kojarzy nawet w dzisiejszych czasach, opisywane były też inne serie, które obecnie odeszły w zapomnienie.
Praktycznie każdy numer (przynajmniej z tych początkowych) musiał zawierać coś o Sailor Moon. Nie ograniczano się tylko do komentowania mangi, anime, czy filmów kinowych, ale również pojawiały się charakterystyki postaci, serii, różnice pomiędzy animacją a komiksem, opisy krążków z muzyką, moda, czy nawet dialogi z ostatnich odcinków. Taki zabieg, pisania o SM w każdym numerze przyciągał nowych czytelników i satysfakcjonował każdego fana Sailorek, bo prezentowany materiał był naprawdę bogaty i rzetelny. Sama początkowo kupowałam czasopismo tylko dla artykułów o czarodziejkach, innych tytułów nie znałam bo nie było do nich dostępu (nie było internetu, albo jak już ktoś go miał to na korbkę.. ee na modem ;P).
Nie samą mangą i anime człowiek żyje, dlatego w Kawaii nie brakowało tekstów o samej Japonii, jej kulturze, świętach, muzyce, filmach, książkach, czy różnych gadżetach, chociażby o dawnej, szalenie popularnej i u nas zabawce - tamagotchi.
Od czasu do czasu pojawiały się recenzje gier (na obrazku powyżej Kiss - czyli ubieranie, rozbieranie i przebieranie bohaterów z m&a), był również kącik karaoke ze słowami i tłumaczeniem piosenek z anime.
Popularne były również lekcje japońskiego i rysunku.
Pojawiały się też relacje z różnych mangowych imprez i konwentów organizowanych w naszym kraju. W późniejszych numerach zapoczątkowana została bardzo fajna inicjatywa "mangowych spotkań", gdzie można było zgłosić swoje miasto, z miejscem gdzie fani mogliby się spotykać w każdą ostatnią sobotę miesiąca o 14. Nawet moja malutka mieścina, w województwie zapomnianym przez ludzkość pojawiła się o.o.
Po Sailorkach nadszedł boom na Dragon Balla i inne anime, które w tamtych czasach uraczyła nas telewizja rtl7.
Czasami pojawiały się teksty o różnych gatunkach, czy najbardziej popularnych twórcach danego nurtu. Dzięki temu taki mały, szary fan wiedział już, że np. mangi dla bab to shoujo, a dla facetów shoneny.
Nawet bardzo ładnie został opisane co to ten hentai ;)
Bardzo lubiłam rubrykę z listami i fanartami. Często wywiązywały się tam ciekawe dyskusje lub czytelnicy pisali o swoich problemach z hobby, gdzie musieli ukrywać je przed rodzicami, czy rówieśnikami. W pamięci utkwił mi list o tym jak komuś rodzice spalili całą kolekcję związaną z m&a, albo jak dziewczyna rzuciła chłopka przez to że miał takie hobby. Wydaje mi się, że teraz, gdy raczej praktycznie każdy kojarzy co to jest manga i anime nie ma takich problemów, ale może się mylę, pewnie zawsze znajdzie się ktoś komu przeszkadzają "chińskie bajki". Podobały mi się też artykuły o polskich fandomie czy fanach gdzie poruszano problem "otakizmu", braku zrozumienia przez społeczeństwo, fanów jednego tytułu (wtedy chodziło głównie o tych oddanych Dragon Ballowi) i ogólnej zmianie zwolenników m&a.
W jednym z numerów można było też przeczytać o reportażu w "Uwadze", gdzie superniania krytykowała Dragon Balla. Chodziło o gołą pupę Bulmy i inne tego typu smaczki z DB. Według "specjalistów" takie elementy są nieodpowiednie dla małych dzieci, bo przecież to oni są odbiorcami mangi i anime, prawda? ;)
Do czasopisma często były dołączane różne dodatki, wychodziły też numery specjalne. Fajną sprawą były Kompendia Kawaii - grube książki (moje ma 300 stron) po brzegi wypełnione recenzjami i ciekawymi informacjami o m&a, taka encyklopedia dla fanów. W kompendium nr 4, które posiadam można było poczytać o Mamoru Oshii, modzie w Sailorkach, mandze w Polsce, seiyuu, czy o fenomenie Dragon Balla. Do tego wydania była również dołączona kaseta VHS z jedną z kinówek DB - Strefa śmierci lub Największy pojedynek na świecie, prawdziwa gratka dla fanów. Cena wynosiła niecałe 30 zł, książka była czarno-biała. Wydane zostało też kilka numerów specjalnych, w całości poświęconych jednemu tematowi: 100% Dragon Ball, 100% CLAMP, 100% Sailor Moon i nie jestem pewna ale chyba było też coś o grach. Mam również Mangowo-szkolny przewodnik z kalendarzem, gdzie oprócz kalendarza, można było poczytać ciekawostki o ulubionych seriach i bohaterach, znajdował się tam też kalendarz chiński, słowniczek przydatnych pojęć i różne pomoce naukowe.
Do wielu numerów dodawane były duże plakaty i płyty na których znajdowały m. in. openingi, endingi, czy tapety. Z ciekawszych dodatków raz była to karta pokemon, a innych razem słitaśny daszek:
Bardzo ciepło wspominam ten magazyn. Dzięki niemu początkowe zauroczenie Sailorkami przerodziło się w hobby trwające do dziś. W czasach gdy dostęp do internetu był ograniczony, Kawaii dostarczało potężny zastrzyk informacji związanych z japońską popkulturą. Różnorodność tematów, bogate i rzetelne artykuły to cechy których brakuje czasopismom o m&a wychodzącym obecnie, a szkoda.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTeż brakuje mi starego Kawaii. Nie kupowałam go tak często jak Ty i nie mam żadnych ze specjalnych numerów, ale aż łezka się w oku kręci kiedy zobaczyłam skany z numerów, które posiadam. <3 Czekam na kolejne recenzje~
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz :) Kawaje darzę dużym sentymentem, a leżą sobie u mnie na strychu i szkoda mi ich wyrzucić :P
UsuńEch, "Kawaii". Miło powspominać. ;)
OdpowiedzUsuńOh czy ktoś ma w kolekcji cd z pracami ludzi, na jednej z płyt są moje rysunki które straciłam strasznie chciałabym je odzyskać , help
OdpowiedzUsuńOh czy ktoś ma w kolekcji cd z pracami ludzi, na jednej z płyt są moje rysunki które straciłam strasznie chciałabym je odzyskać , help
OdpowiedzUsuńPo pierwsze musisz dokładnie wiedzieć, o który CD chodzi, bo inaczej nikt Ci nie pomoże. A gdy już się dowiesz, wtedy podaj szczegóły i pytaj wszędzie, np. tutaj: https://www.facebook.com/groups/1600598936883531/
UsuńJak będę kiedyś w domu rodzinnym, w którym mam te płyty, to popatrzę czy nie ma na nich jakiś rysunków, ale faktycznie zlokalizowanie konkretnego cd znacznie ułatwiłaby sprawę.
Usuń