Jeszcze kilka słów odnośnie (r)ewolucji "Kawaii" i krótkim żywocie "Mangazynu".
Po zmianach w redakcji "Kawaii", czasopismo przeszło dość radykalne zmiany. Począwszy od loga, które stało się bardziej okrągłe i uproszczone, kończąc na zawartości. Okładki były lakierowane, utrzymane w intensywnej kolorystyce, cena wynosiło 5.90, a numer miał 50 stron.
Od pierwszych stron widać było, że "Kawaii" zmieniło grupę docelową na młodszych fanów mangi i anime. Więcej obrazków, mniej tekstu, większa czcionka, krzykliwe kolory i nagłówki - tak prezentowało się odmienione czasopismo. Dużo miejsca poświęcano seriom dla młodszych widzów takich jak "Beyblade" czy "Yu-Gi-Oh!".
Oprócz recenzji mangi, anime, czy muzyki, zostały wprowadzone takie rzeczy jak pojedynki różnych bohaterów, opisy gier, quizy, kącik z humorem i różne konkursy, w których można było wygrać np. grę "Polska gola" (co to ma wspólnego z m&a nie mam pojęcia).
W każdym numerze pojawiały się też około dwustronicowe, dziwne komiksy, które najczęściej znikały zaraz po swoim debiucie (najdłużej chyba utrzymywała się "Brygada P.E.W.), gdzie tak naprawdę nie wiadomo było o co chodzi, a do tego niektóre bardziej przypominały amerykańskie kreskówki stylizowane na mangę (jak na powyższym obrazku).
Ja osobiście widząc taką zmianę i nie wiedząc o co chodzi, czułam się zdradzona jako stały czytelnik. Do czasu aż na rynku pojawił się "Mangazyn".
Magazyn powstał dzięki byłemu redaktorowi naczelnemu "Kawaii". Gazeta mogła pochwalić się ładnymi, stonowanymi, matowymi okładkami. Początkowo cena wynosiła 9,99, ostatni numer kosztował 11,99. Liczba stron nie przekraczała 100.
Można było tu znaleźć wszystko to za co polubiło się stare "Kawaii", różnorodność, długie, ciekawe recenzje i felietony zarówno związane z m&a, jak i z samą Japonią.
Nowością było wprowadzenie mniejszego, czarno-białego (w ostatnich numerach był już kolorowy) dodatku "Kamikaze", podobnego do tego jaki obecnie jest w "Arigato". Tutaj oprócz recenzji, znajdowały się też opisy filmów azjatyckich, komiksów nie związanych z mangą, czy też opowiadania.
Rewolucyjnym krokiem okazało się opublikowanie pierwszego rozdziału manhwy "Tarot Cafe", która miała ładną, ale nietypową kreskę i ciekawą fabułę. Niestety w kolejnych numerach zaniechano publikacji, a szkoda.
Ukazał się również numer specjalny "Mangazyn Extra", który przypominał "Kompendium Kawaii". Książka była czarno-biała i kosztowała 14,99.
Wydanie specjalne zawierało w sobie 90 stron manhwy "Księga snów" ("Mong Hwan Baek Seo").
Łącznie "Mangazyn" doczekał się 7 numerów.
Rozpad był zupełnie niepotrzebny, przez to strzelili sobie w kolano. Szkoda, bo MANGAzyn był fajny, nawet to dziecinne kawaii też, tylko dlaczego nie można było mieć tego i tego razem....
OdpowiedzUsuńFajna recenzja. ;3
Najwidoczniej rynek nie był wtedy przygotowany na dwa magazyny o m&a :<
UsuńUła, uła... zawsze mi smutno, że to nie były moje czasy i niestety nigdy nie miałam żadnego egzemplarzu powyższych magazynów w łapkach. T.T Szkoda... Obecnie wychodzących na polskim rynku gazetek też nie kupuję, bo nijak nie ma na nie miejsca w moim budżecie.
OdpowiedzUsuńObecnie też nie kupuję żadnych magazynów, kiedyś czasem zdarzało mi się kupić "Arigato". W tych starych Kawajach i Mangazynach lubiłam to, że było naprawdę dużo do poczytania i to nie tylko samych recenzji, ale i artykułów i felietonów na wiele różnych tematów i tego mi brakuje w tych obecnie wychodzących gazetach.
UsuńNie wierzę w to co widzę. Kawaii! Gazetka, która dla mnie- podobnie jak i dla Ciebie była bogatym źródłem informacji. Internet w moim domu pojawił się gdzieś w okolicach 2006 roku także gdy zniknęło kawaii byłam trochę niepocieszona. Nawet to w zmienionej formie dawało jakąkolwiek uciechę. Moim ulubionym wydaniem było oczywiście 100% Dragon Ball :3 Chociaż Sailorki też bardzo lubiłam. Niestety nie dane było mi kupować ją od początku, a rzekłabym że dopiero pod koniec, ostatnie dwa lata. I dzięki Kawaii pokochałam muzykę Ayumki. Pierwsze piosenki jakie usłyszałam na płytce dołączonej do Kawaii właśnie: Rainbow i Connected wspominam bardzo, bardzo ciepło. Aż żałuję że teraz Ayu nie robi tak dobrej muzyki jak kiedyś :(
OdpowiedzUsuńA o obecnych magazynach nie wypadałoby nawet się wypowiadać. Kupiłam ostatnio jeden, na spróbowanie co też tam jest... to mnie poraziło.
Pozdrawiam, Momo
Z wydań specjalnych też najbardziej podobało mi się 100% Dragon Ball :D
UsuńA ja po dziś dzień próbuję wynaleźć piosenkę, która we wstępie i zakończeniu na płytce Mangazone z Kawaii brzmiała przez jakieś 5 sekund po słowie "j-rock" ;__;
OdpowiedzUsuńHeh znam ten ból, czasami też gdzieś jakąś piosenkę usłyszę, chodzi mi po ciągle po głowie, a za nic nie mogę jej nigdzie znaleźć.
UsuńFajny wpis. Niestety wiele fajnych rzeczy się kończy 😕 zasugerowałbym, abyś zmieniła system komentarzy na disqus, ale to tylko sugestia 😉, więc nie musisz jak nie chcesz 🙂 Sam mam ten system i jest wygodniejszy dla mnie. Do tego google nie wie o mnie tyle, choć może jakoś trafiają do niego treści komentarzy z disqusa, ale nic z tym już nie zrobię 😉
OdpowiedzUsuńHej, dzięki za komentarz :) Myślałam o zmianie komentarzy na disqus, ale póki nie mam problemu ze spambotami to na razie zostanę przy domyślnym systemie. Chociaż w przyszłości kto wie ;)
Usuń