Portale randkowe w teorii są wspaniałym wynalazkiem umożliwiającym znalezienie drugiej połówki. W praktyce łatwo się naciąć na oszustów i tak rycerz w lśniącej zbroi okazuje się osiedlowym dresem, dla którego "knight" to jedna z profesji w popularnej grze, a księżniczce bardziej do siostry Kopciuszka zatajającej fakt posiadania kilkudziesięciu dodatkowych kilogramów w swoim idealnym opisie. Cóż mogło być gorzej, w końcu uczucia niewinnych to świetna pożywka dla naciągaczy i zboczeńców. Któż by jednak przypuszczał, że tego typu serwis przyczyni się do wezwania z piekielnej otchłani wysoko postawionego demona?
Ale zacznijmy od początku. Oto przed nami główny bohater Higuchi Rikiya 18-sto letni student, prawiczek o orientacji skierowanej w stronę płci brzydkiej. Nieśmiałość nie pozwoliła mu się nigdy zbliżyć do żadnego mężczyzny, a ten bardzo chciałby znaleźć sobie chłopaka, chodzić na ranki, a nawet spróbować czegoś więcej. Młodzieniec postanawia w końcu wziąć się w garść i zmienić swoje życie. Jego determinacja doprowadziła go do zarejestrowania się na portalu randkowym dla gejów. Dość szybko zgłasza się do niego pierwsza osoba, która chce zostać jego przyjacielem i po dwóch tygodniach wymieniania się mailami, ten prosi go o spotkanie. Rikiya jest wzruszony, że w końcu uda mu się odmienić swoje samotne życie i pomimo nerwów i wątpliwości stawia się w wyznaczonym miejscu. Zapowiada się dobrze, korespondencyjny przyjaciel okazuje się być mega ciachem i razem wybierają się na karaoke. Chłopak nie wierzy w swoje szczęście, wszystko wydaje się być jak we śnie i po chwili Rikiya dosłownie odpływa. Sen szybko zmienia się w koszmar, który zakończyłby się pewnie zdobyciem internetowej sławy o wątpliwej moralności, gdyby nie przypadkowe przywołanie demona. Sytuacja diametralnie odwraca się na korzyść bohatera, a przybyła istota piekielna oznajmia, że ma on jedno życzenie do wykorzystania. Młodzieniec nie potrafi się zdecydować i dzięki temu zyskuje nowego współlokatora demona Endo wraz z jego sługą w postaci ptaka.
Główny bohater szybko dostaje przydomek Hiriki, który oznacza bezsilny i zdaje się on świetnie do niego pasować. To taki typ uroczego, naiwnego szczeniaka, któremu wiele do szczęścia nie trzeba. Nieśmiały, ale starający się ze wszystkich sił postępuje zgodnie ze swoim sumieniem, mimo, że świat nie traktuje go fair. Nie jest postacią irytującą, raczej wzbudza instynkty opiekuńcze. Endo to czarnowłosy, niewysoki demon (chociaż nie jest to jego prawdziwa postać), który uwielbia jeść (jakoś często się zdarza, że pomioty piekielne mają słabość do ludzkiego jedzenia). Wydaje się znudzony całą sytuacją, sam znalazł się w tym świecie z egoistycznych powodów, ale stwarza pozory nieszkodliwego. Ba, jak na demona jest zaskakująco miły i pomocny. Wraz z Endo na ziemię przybył również jego opiekun Mark Decken Sifaka, który obecnie przyjął formę czarnego ptaka, przypominającego papugę. Dla swojego pana jest gotów poświęcić wiele (nawet swoje upierzenie) i to właśnie on rzuca trochę światła na powód przybycia demona do tego świata.
W mandze przewija się jeszcze kilka postaci, między innymi lokatorzy domu, w którym Hiriki wynajmuje pokój: chłopiec, uczeń szóstej klasy podstawówki, który podkrada pornosy swojemu ojcu i ogląda u naszego bohatera oraz wspomniany posiadacz kolekcji filmów dla dorosłych. Obydwoje traktują chłopaka życzliwie, ale nie wiedzą o jego orientacji. Jest też Gorou (a nawet dwóch ;)), który również zarejestrował się w serwisie randkowym.
Historia może nie jest jakaś odkrywcza, motyw z demonami wykorzystywany był już niezliczoną ilość razy, jedynie samo przywołanie jest dość niecodzienne. Bohaterowie są absolutnie przesympatyczni, a wątki humorystyczne niewymuszone i to właśnie sprawia, że manga jest przyjemna w odbiorze. Trzeba również zaznaczyć, że komiks jest z gatunku boys love i nie każdemu przypadnie do gustu ten nurt. Mnie przeraziło trochę +18 na okładce, chociaż oprócz jednej delikatnie przedstawionej sceny, ale jednak o mocnym wydźwięku, więcej akcji w pierwszym tomie nie było.
Do mangi przyciągnęła mnie również kreska Yamamoto Kotetsuko znana polskiemu czytelnikowi z Przekleństwa siedemnastej wiosny. Jej rysunki są delikatne i oszczędne w tła, postaci mają pyzate buźki, przez co wydają się bardziej milusie.
Jest to mój 3 tytuł od młodego wydawnictwa Ringo Ame i wizualnie prezentuje się bardzo ładnie. Matowa obwoluta z miłą dla oka kolorystyką jest bardzo ładna, ale to co znajduje się pod nią, moim zdaniem dużo bardziej zasługuje na uwagę. Okładka utrzymana jest w brązie, z gwiazdami i wieżyczkami domów, a na środku znajduje się tytuł w okręgu. Z tyłu mamy białe sylwetki postaci z obwoluty. Całość została "obsypana" piaskowym pyłem, który tworzy ciekawą teksturę. To chyba najładniejsza okładka ukryta pod obwolutą jaką widziałam, jedynie biały grzbiet trochę odstaje. W środku znalazła się kolorowa strona, czarno-biały druk jest wyrazisty, a tłumaczenie dobre. Plusem jest przełożenie tytułu na język polski i wyczyszczenie japońskich onomatopei. Jedynie papier mógłby być ciut grubszy, bo przy oszczędnych lub białych tłach czasami coś tam się przebija.
Fanów gatunku na pewnie nie trzeba przekonywać do tego Bezsennych nocy, a i wielbiciele niezobowiązujących ciepłych komedii, powinni być zadowoleni, no chyba, że nie trawią wątków shounen-ai. Z samym wydawnictwem wiążę duże nadzieje i mam nadzieję, że właśnie dzięki tytułom z nurtu boys love, który jest popularny w Polsce, uda im się przeznaczyć fundusze na więcej niszowych, mniej znanych, ale za to klimatycznych tytułów takich jak w przypadku Przekleństwa i Lamentu Jagnięcia.
Główny bohater szybko dostaje przydomek Hiriki, który oznacza bezsilny i zdaje się on świetnie do niego pasować. To taki typ uroczego, naiwnego szczeniaka, któremu wiele do szczęścia nie trzeba. Nieśmiały, ale starający się ze wszystkich sił postępuje zgodnie ze swoim sumieniem, mimo, że świat nie traktuje go fair. Nie jest postacią irytującą, raczej wzbudza instynkty opiekuńcze. Endo to czarnowłosy, niewysoki demon (chociaż nie jest to jego prawdziwa postać), który uwielbia jeść (jakoś często się zdarza, że pomioty piekielne mają słabość do ludzkiego jedzenia). Wydaje się znudzony całą sytuacją, sam znalazł się w tym świecie z egoistycznych powodów, ale stwarza pozory nieszkodliwego. Ba, jak na demona jest zaskakująco miły i pomocny. Wraz z Endo na ziemię przybył również jego opiekun Mark Decken Sifaka, który obecnie przyjął formę czarnego ptaka, przypominającego papugę. Dla swojego pana jest gotów poświęcić wiele (nawet swoje upierzenie) i to właśnie on rzuca trochę światła na powód przybycia demona do tego świata.
W mandze przewija się jeszcze kilka postaci, między innymi lokatorzy domu, w którym Hiriki wynajmuje pokój: chłopiec, uczeń szóstej klasy podstawówki, który podkrada pornosy swojemu ojcu i ogląda u naszego bohatera oraz wspomniany posiadacz kolekcji filmów dla dorosłych. Obydwoje traktują chłopaka życzliwie, ale nie wiedzą o jego orientacji. Jest też Gorou (a nawet dwóch ;)), który również zarejestrował się w serwisie randkowym.
Historia może nie jest jakaś odkrywcza, motyw z demonami wykorzystywany był już niezliczoną ilość razy, jedynie samo przywołanie jest dość niecodzienne. Bohaterowie są absolutnie przesympatyczni, a wątki humorystyczne niewymuszone i to właśnie sprawia, że manga jest przyjemna w odbiorze. Trzeba również zaznaczyć, że komiks jest z gatunku boys love i nie każdemu przypadnie do gustu ten nurt. Mnie przeraziło trochę +18 na okładce, chociaż oprócz jednej delikatnie przedstawionej sceny, ale jednak o mocnym wydźwięku, więcej akcji w pierwszym tomie nie było.
Do mangi przyciągnęła mnie również kreska Yamamoto Kotetsuko znana polskiemu czytelnikowi z Przekleństwa siedemnastej wiosny. Jej rysunki są delikatne i oszczędne w tła, postaci mają pyzate buźki, przez co wydają się bardziej milusie.
Jest to mój 3 tytuł od młodego wydawnictwa Ringo Ame i wizualnie prezentuje się bardzo ładnie. Matowa obwoluta z miłą dla oka kolorystyką jest bardzo ładna, ale to co znajduje się pod nią, moim zdaniem dużo bardziej zasługuje na uwagę. Okładka utrzymana jest w brązie, z gwiazdami i wieżyczkami domów, a na środku znajduje się tytuł w okręgu. Z tyłu mamy białe sylwetki postaci z obwoluty. Całość została "obsypana" piaskowym pyłem, który tworzy ciekawą teksturę. To chyba najładniejsza okładka ukryta pod obwolutą jaką widziałam, jedynie biały grzbiet trochę odstaje. W środku znalazła się kolorowa strona, czarno-biały druk jest wyrazisty, a tłumaczenie dobre. Plusem jest przełożenie tytułu na język polski i wyczyszczenie japońskich onomatopei. Jedynie papier mógłby być ciut grubszy, bo przy oszczędnych lub białych tłach czasami coś tam się przebija.
Fanów gatunku na pewnie nie trzeba przekonywać do tego Bezsennych nocy, a i wielbiciele niezobowiązujących ciepłych komedii, powinni być zadowoleni, no chyba, że nie trawią wątków shounen-ai. Z samym wydawnictwem wiążę duże nadzieje i mam nadzieję, że właśnie dzięki tytułom z nurtu boys love, który jest popularny w Polsce, uda im się przeznaczyć fundusze na więcej niszowych, mniej znanych, ale za to klimatycznych tytułów takich jak w przypadku Przekleństwa i Lamentu Jagnięcia.
Jedno z przyjemniejszych czytadeł - w sumie od tej autorki pasują mi wszystkie tytuły, nawet jak coś mi przeszkadza (np. za dużo scen erotycznych, ale to nie w tej mandze :P) to za to wtedy np. postacie są fajnie narysowane. Jej mangi mają swój urok, a dzięki temu, że akurat ta jest bardziej fantasy shounen aiem koncentrującym się na komedii to nie powinna zbytnio odstraszać osób, które tak jak ty początkowo się obawiały :D
OdpowiedzUsuńO, to jednak autorka ma też ostrzejsze mangi, dobrze wiedzieć. Ale chyba i tak nie przebiją one "Viewfindera", którego skany przeglądałam jakiś czas temu, to to dopiero jest pornos XD
UsuńViewfinder to ogólnie zupełnie inny temat i zdecydowanie nie patrzyłabym na gatunek boys love przez jego pryzmat, bo w życiu bym nic po nim nie przeczytała :P
UsuńAleż co ty chcesz od Findera?! Toż to boskie jest... na swój... bardzo specyficzny sposób xD No dobra Yamane jest wybitna... ale co tam ona, moje ukochane mangi to m.in. Viewfinder czy Crimson Spell, ale na tym samym poziomie mam takiego Seven Days'a... - to się nazywa zróżnicowany gust xD
UsuńAle poważnie, Finder to pornol z jakąś fabułą i Feilongiem (przepraszam, dawno go nie było - jam na odwyku) - całkiem fajna seria, ale dla specyficznych odbiorców. Za to takie "Bezsenne noce to coś - niby już boys love, ale jeszcze dla ludzi z niższą tolerancją, którzy niekoniecznie chcą "sceny" w każdym rozdziale.
Odnośnie "Bezsennych nocy" jeszcze - moja ukochana postać w pierwszym tomie się niestety nie pojawia, ale generalnie podobało mi się tłumaczenie i w ogóle wydanie - nie żałuje że wydałam kasę na prenumeratę (mimo iż mange już kiedyś czytałam po ang) :)
Viewfinder to po prostu takie porno i byłam zaskoczona, że wydawnictwo sięga po tak odważny tytuł ;)
UsuńPo recenzji brzmi nawet całkiem przyjemnie :) Ogólnie rzecz biorąc nie przedam za shonen-ai/yaoi, ale jeśli to ma być taka miła historia, nie oparta na ciągłych gwałtach, to może się zainteresuje. Dodatkowo miło słyszeć, że Ringo Ame się wyrabia - zawsze miło czytać o sukcesach młodych wydawnictw.
OdpowiedzUsuńJa jakąś wielką miłośniczką tego gatunku też nie jestem, ale sama historia pomimo, że nie jakaś wyjątkowo oryginalna jest przyjemna. Mnie również cieszą sukcesy Ringo Ame i czekam na inne (nie z kategorii boys love) tytuły od nich.
UsuńLubię mangi tej autorki (czasami ma problemy z wiarygodnością początku, jednak cała reszta to wynagradza) i jej kreskę. "Bezsenne noce" całkiem miło się czytało, jednak chyba poczekam na inne tytuły. Chociaż... no, jeszcze pomyślimy. ;)
OdpowiedzUsuńA jakie jeszcze tytuły polecasz tej autorki? :>
UsuńHmm, z takich lżejszych tytułów to może Bokura no Negai (choć gdy za pierwszym razem zabrałam się za tę mangę nie mogłam się połapać kto jest kim, poza tym autorka w pewnym sensie zaczęła z przytupem :P), ewentualnie Harete Bokutachi wa. Poza tym chyba skuszę się na Ano Hi no Kimo wo Dakishimeta nara, które ma wydać Ringo Ame. :>
UsuńCzeka w koszyku aż złożę zamówienie. ^^ Okładka pod obwolutą faktycznie prześliczna! *Q*
OdpowiedzUsuńHistoria w moim guście, zdecydowanie! :D
OdpowiedzUsuń