Nikko to miasto oddalone od Tokio o jakieś 150 km. Obszar ten jest chętnie odwiedzany przez turystów, głównie za sprawą mauzoleum Ieyasu Tokugawy – jednego z wielkiej trójki szogunów, odpowiadających za rozkwit i zjednoczenie Japonii. To właśnie w to miejsce wybraliśmy się trzeciego dnia naszej wycieczki.
Typowa stacja |
Zrywamy się wcześnie rano i po śniadaniu pakujemy w autobus. Nie jestem przyzwyczajona do tak wczesnego wstawania i ciężko mi wmusić w siebie jakieś treściwe śniadanie. Na szczęście w czasie podróży mamy krótki postój na stacji (coś jak MOPy w Polsce, tylko bardziej rozbudowane) gdzie można kupić coś na ząb.
Na terenie Nikko znajduje się duży kompleks świątyń buddyjskich i shintoistycznych, które zostały wpisane na listę UNESCO. Świątynie otoczone są malowniczym lasem, a zwiedzanie zaczęliśmy od Toshogu Shrine, w którym spoczywa Tokugawa.
W Japonii mówi się "Never say kekkou until you've seen Nikko", gdzie kekkou można tłumaczyć jako coś pięknego, satysfakcjonującego. To zdanie idealnie wpasowuje się w widok jaki tam zastaliśmy. Ilość misternych rzeźb, dekoracji, kolorów i przepychu jaki otaczał nas z każdej strony był ogromny. Nie wiadomo było na czym skupić wzrok, szczegółom można było się przyglądać godzinami. Było to dość niespodziewane wrażenie, zwłaszcza po wizytach w tokijskich, bardziej skromnych, a nawet ascetycznych świątyniach. Toshogu Shrine swoją oryginalność zawdzięcza silnym wpływom chińskim.
Na większą uwagę zasługuje na pewno drewniana rzeźba trzech mądrych małp: Mizaru, Kikazaru i Iwazaru, które reprezentują japońskie przysłowie: „Nie widzę nic złego, nie słyszę nic złego, nie mówię nic złego".
"Nie widzę nic złego, nie słyszę nic złego, nie mówię nic złego" |
Niestety, najbardziej zdobna brama Yomeimon była zakryta i niedostępna dla zwiedzających, ponieważ znajduje się w renowacji. Tam gdzie można było wejść do środka, należało zdjąć obuwie i obowiązywał zakaz robienia zdjęć.
Idąc dalej, natkniemy się na kolejną bramę, za którą znajdują się długie schody prowadzące bezpośrednio do Taiyuinbyo – mausoleum Tokugawy. Zanim jednak zaczniemy się wspinać, warto spojrzeć w górę na niewielką rzeźbę śpiącego kota (Nemuri-neko), który jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli tego miejsca. Bardzo łatwo go nie zauważyć, dlatego przy bramie znajduje się kartka ze strzałką do góry, aby było wiadomo gdzie go szukać. Czemu śpiący kot? Ponoć rzeźbiarz był miłośnikiem tych zwierząt.
Śpiący kot |
Prawie na szczycie |
Przed nami było sporo schodów pnących się w górę, pogoda dopisywała, słońce świeciło i każdemu chciało się pić. Na szczycie znajdował się automat z napojami, serwujący tylko jeden rodzaj zimnej, zielonej herbaty. Niejeden chciał się orzeźwić wrzucał 150 jenów do automatu, ale tylko nielicznym udało się wypić ten polecany napój – był nieziemsko gorzki! Ja po jednym łyku dałam sobie spokój, ale mąż dzielnie upił do końca.
Naprawdę gorzka zielona herbata |
Kilka stopni wyżej ukazała się kolejna brama oraz niewielkie mauzoleum, w którym znajdują się prochy Ieyasu Tokugawy.
Po zejściu udaliśmy się do shintoistycznej części kompleksu, spokojniejszej i skromniejszej, ale równie pięknej.
Pod koniec dnia czekała nas jeszcze jedna, przyjemna atrakcja, wycieczka do niepozornej browarni sake (czy raczej nihonshu) połączonej z degustacją. Kto chciał mógł później kupić alkohol, albo np. ciasteczka o smaku sake. Niektórym wystarczyło 10 kieliszków na degustacji ;)
Browarnia sake |
To był nasz ostatni dzień, w którym nocowaliśmy w Tokio. Wieczorem wybraliśmy się na małe mangowe zakupy, coś zjeść i po prostu pochodzić po mieście.
Niecodzienny widok - mnich na skuterze |
Uwielbiam to zdjęcie:
OdpowiedzUsuńhttps://2.bp.blogspot.com/-68Hr26I5Mmo/Vu7va1icYpI/AAAAAAAADoY/73J7xULVpMM3yL0OgqGJ9Yi543gvu7vkg/s1600/DSC_0065.JPG
Wdzięczny obiekt do robienia zdjęć :)
UsuńWspaniale byłoby się wybrać na taką wycieczkę <3 <3 Świetne zdjęcia, cudowne atrakcje! Chciałabym tam być~~
OdpowiedzUsuńhttp://mirella-view.blogspot.com/
Naprawdę warto :)
UsuńBoże, zabierz mnie tam <3
OdpowiedzUsuńSama chciałabym tam wrócić ;)
UsuńPowiadasz, że renowacja, taak? Ciekawe czy robią to tak jak u nas, czy mają jakieś inne metody (jak np. przy świątyniach Ike) *spaczenie studiów...*
OdpowiedzUsuńAle do rzeczy. XD Po pierwsze - chcę tam pojechać! Po drugie - świetne zdjęcia, wszystkie bez wyjątków. Po trzecie - i ten moment kiedy emotki małpek na komórce nabierają właściwego znaczenia... X"D
To ja pędzę na fb pooglądać więcej zdjęć. :D
No właśnie nic nie było widać, wszystko pozasłaniane szczelnie płachtą.
UsuńTeż nie wiedziałam, że to stąd są te małpki :)
*-* Chcę odwiedzić to przepiękne i malownicze miejsce. Tak naprawdę to wakacje w Japonii to moje największe marzenie. ^^ Bardzo fajnie czytało się tą notatkę a zdjęcia wyszły Ci świetnie .Takie moje pytanie pojawia sie jeszcze kiedyś jakieś wpisy z Twojej wycieczki do Japonii? Pędzę na Twojego Facebooka zobaczyć czy może są już zdjęcia. xD
OdpowiedzUsuńTrochę już notek o Japonii się pojawiło (jeśli nie widziałaś, możesz zerknąć na "related post" zaraz pod tym postem, albo kliknąć w tag "Japonia") i na pewno jeszcze kilka się przyszłości pojawi ;)
UsuńZdjęcia już są :D
U nas też dzieci w takich czapeczkach na wycieczkach chodzą :D
OdpowiedzUsuńJapoński barok - tylko to ciśnie mi się na usta. Ileż czasu oni musieli to robić!
Mnich na skuterze podbił moje serce XD
Chętnie bym się kiedyś wybrała do Japonii, a kiedy patrzę na Twoje zdjęcia to mam na to jeszcze większą ochotę. Powtórzę raz kolejny - są świetne! :D
OdpowiedzUsuńAż chciałoby się to wszystko zobaczyć na własne oczy. Świetne zdjęcia. :D
OdpowiedzUsuńSpróbowałabym tej herbaty, żeby się przekonać jak bardzo jest gorzka. xD
Nawet nie wiesz jak zazdroszcze *-* w ogole to jakbym byla w Japonii, to nakupilabym sobie wszystkiego o smaku zielonej herbaty, co tylko bym znalazla xD
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam mnicha na skuterze od razu przypomina mi się Seishin z Shiki :D
OdpowiedzUsuń