Beast Master jest mangą autorstwa Kyousuke Motomi, która czytelnikom znana jest również z serii Dengeki Daisy. Obie serie wydawane są przez Waneko i w tej recenzji zajmę się pierwszym tomem BM.
Główna bohaterka przypomina nieco Teru z Dengeki Daisy jest miła i odważna, chociaż bardziej naiwna. Leo to przeciwieństwo Kurosakiego, prostolinijny i szczery, wygląda bardziej jak nierozgarnięty szczeniaczek. Na uwagę zasługują również dwie inne postaci: Bosu - łysy przywódca osiedlowego gangu i Toki - jasnowłosy opiekun Leo o niemieckich korzeniach. Obaj bohaterowie pełnią rolę komediową, chociaż ten drugi zdradza trochę informacji na temat przeszłości nastolatka.
W pierwszym tomie, fabuła skupia się głównie na poznawaniu bohaterów. Oprócz sytuacji typowo szkolnych, będziemy światkami spuszczania łomotu złym kolesiom, czy też szukania zagubionego psa. Mamy tu też trochę dramatu związanego z osobowością Leo, ale pewnie dopiero tom drugi przyniesie więcej odpowiedzi. Wątek romantyczny pomiędzy bohaterami, w tej części jest dopiero delikatnie zarysowany. Chłopak wydaje się cieszyć przyjaźnią z Yuiko i jest dla niego ważna dlatego, że pierwsza go zaakceptowała, dziewczyna za to zdaje się traktować Leo jak oswojone zwierzątko. Dopiero pod koniec, widać początki zmiany tych uczuć.
Sama manga powiela schematy często stosowane w shoujo (chociażby
pierwsze spotkanie bohaterki z chłopakiem, który następnego dnia zostaje
przeniesiony do jej klasy), ale dzięki sympatycznym postaciom i
humorowi, lektura jest miła, lekka i przyjemna.
Graficznie manga jest zbliżona do Dengeki Daisy, gdzie postaci mają charakterystyczne, rozczochrane fryzury, a dziewczęta mają drobne, okrągłe twarze i duże oczy, które dodają im uroku.
W tomiku znalazła się też dodatkowa historia, nie związana z BM, pod tytułem Fly. Opowiada ona o rozterkach bohaterki dotyczących przyszłości. Czy wybierze ścieżkę narzuconą jej przez rodzinę, czy może podąży za swoim marzeniem?
Od razu widać, że jest to starsza praca autorki. Kreska jest trochę inna, postaci mają bardziej pociągłe twarze, są szczuplejsze i wyższe, przez co wydają się bardziej dojrzałe.
Fanom twórczości Kyousuke Motomi i lekkich romansów tytuł na pewno przypadnie do gustu, a i świetnie się on sprawdzi jako lekka lektura w zimowe dni.
W sume te mange czytalam zanim w ogole mala byc wydana w Polsce - od tak, zeby obczaic cokolwiek tej autorki zanim zastanowie sie nad kupnem Dengeki Daisy... i w sumie to dla mnie byla taka historia na raz - przeczytaj i zapomnij. ;)
OdpowiedzUsuńJa kiedyś przeczytałam kilka rozdziałów tej mangi, ale potem jakoś o niej zapomniałam i teraz nadarzyła się okazja żeby ją sobie odświeżyć i sprawdzić jakie ma zakończenie :)
UsuńWitaj Poo, a raczej Kagusiu. Czy mogłabyś zdradzić informację, który styl forum NosTale'a został wykonany przez ciebie? Mam nadzieję, że mi się nic nie popierdzieliło i naprawdę któryś zrobiłaś. :) Potrzebne mi to jest do pewnego poradnika.
OdpowiedzUsuńHej, nie spodziewałam się takiego pytania tutaj XD Przerabiałam standardową skórkę forum na świąteczną (logo, tło, ikonki, belki) i halloweenową (logo, tło i ikonki), tutaj link do świątecznej: http://broken-graphics.blogspot.com/2012/12/poswiatecznie.html. Jak byś miał jeszcze jakieś pytania pisz na maila: mdagnieszka@wp.pl :)
UsuńDziękuję za odpowiedź! :)
UsuńJeszcze nie miałam okazji przeczytać, ogólnie nie jestem fanką shoujo, na razie męczę Dengeki Daisy pożyczane od znajomej i jeszcze nie mam zdania na temat twórczości Motomi, ale skoro nie wymiękłam po pierwszym tomie oznacza to, że jej mangi nie mogą być złe. xD hah
OdpowiedzUsuńHeh coś w tym jest ;) Chociaż "Dengeki Daisy" jest ciekawsze niż Beast Master moim zdaniem.
UsuńDokładnie tak.W niektórych miejscach ciężko przeczytać tekst ze wzg na małe wewnętrzne marginesy.
OdpowiedzUsuń