Recenzja: Beast Master 1

Recenzja Beast Master Kyousuke Motomi polskie wydanie Waneko


Beast Master jest mangą autorstwa Kyousuke Motomi, która czytelnikom znana jest również z serii Dengeki Daisy. Obie serie wydawane są przez Waneko i w tej recenzji zajmę się pierwszym tomem BM.

Beast Master Kyousuke Motomi pierwszy tom

Na początku poznajemy Yuiko, licealistkę, która uwielbia zwierzęta, niestety bez wzajemności. Gdy tylko chce się do któregoś zbliżyć, te ucieka w popłochu. I właśnie w takiej sytuacji zastajemy główną bohaterkę. Próbując złapać kota, ten chowa się na drzewie. Niespodziewanie zeskakuje z niego zakrwawiony, ciemnowłosy chłopak wraz z sierściuchem na rękach. Łypie groźnie na dziewczynę, po czym ucieka. Następnego dnia młodzieniec zostaje przeniesiony do klasy Yuiko. Leo Aoi, bo tak się nazywa wybawiciel kota, nie cieszy się sympatią innych uczniów. Jego nieprzyjemny wzrok i potargana fryzura przerażają inne osoby, do tego po klasie krąży plotka o tym, że wdał się w poważną bójkę z okolicznymi dresami. Głównej bohaterce to nie przeszkadza i próbuje zbliżyć się do chłopaka, aby mu podziękować za pomoc z kotem. Odkrywa ona, że pomimo aparycji przypominającej dzikie zwierze, Leo to ciepły nastolatek o niewinnym i ufnym charakterze. Obawy innych okazują się jednak uzasadnione, bo chłopak skrywa prawdę, która nawet jego przeraża.

Beast Master Kyousuke Motomi pierwszy tom

Główna bohaterka przypomina nieco Teru z Dengeki Daisy jest miła i odważna, chociaż bardziej naiwna. Leo to przeciwieństwo Kurosakiego, prostolinijny i szczery, wygląda bardziej jak nierozgarnięty szczeniaczek. Na uwagę zasługują również dwie inne postaci: Bosu - łysy przywódca osiedlowego gangu i Toki - jasnowłosy opiekun Leo o niemieckich korzeniach. Obaj bohaterowie pełnią rolę komediową, chociaż ten drugi zdradza trochę informacji na temat przeszłości nastolatka.

Beast Master Kyousuke Motomi polskie wydanie

W pierwszym tomie, fabuła skupia się głównie na poznawaniu bohaterów. Oprócz sytuacji typowo szkolnych, będziemy światkami spuszczania łomotu złym kolesiom, czy też szukania zagubionego psa. Mamy tu też trochę dramatu związanego z osobowością Leo, ale pewnie dopiero tom drugi przyniesie więcej odpowiedzi. Wątek romantyczny pomiędzy bohaterami, w tej części jest dopiero delikatnie zarysowany. Chłopak wydaje się cieszyć przyjaźnią z Yuiko i jest dla niego ważna dlatego, że pierwsza go zaakceptowała, dziewczyna za to zdaje się traktować Leo jak oswojone zwierzątko. Dopiero pod koniec, widać początki zmiany tych uczuć.

Sama manga powiela schematy często stosowane w shoujo (chociażby pierwsze spotkanie bohaterki z chłopakiem, który następnego dnia zostaje przeniesiony do jej klasy), ale dzięki sympatycznym postaciom i humorowi, lektura jest miła, lekka i przyjemna.

Graficznie manga jest zbliżona do Dengeki Daisy, gdzie postaci mają charakterystyczne, rozczochrane fryzury, a dziewczęta mają drobne, okrągłe twarze i duże oczy, które dodają im uroku.

Recenzja Beast Master Kyousuke Motomi

W tomiku znalazła się też dodatkowa historia, nie związana z BM, pod tytułem Fly. Opowiada ona o rozterkach bohaterki dotyczących przyszłości. Czy wybierze ścieżkę narzuconą jej przez rodzinę, czy może podąży za swoim marzeniem?
Od razu widać, że jest to starsza praca autorki. Kreska jest trochę inna, postaci mają bardziej pociągłe twarze, są szczuplejsze i wyższe, przez co wydają się bardziej dojrzałe.

Recenzja Beast Master Kyousuke Motomi polskie wydanie Waneko

Polskie wydanie prezentuje się ładnie. Okładka i tytuł są dobrze dopasowane, cętkowana tekstura pasuje do klimatu mangi. Jedynie ten zaokrąglony prostokąt z biała ramką i gradientem trochę odstaje od reszty. Z tyłu mamy krótki opis serii i zabawny mini komiks. Pod obwolutą znajduje się tytuł, autor, nr tomiku i wydawnictwo na białym tle, udekorowane ciemnymi śladami pazurów. W środku znajdziemy biały, nieprześwitujący papier i porządny druk z odpowiednim kontrastem. Jedynym minusem jaki zauważyłam są za małe marginesy wewnętrzne, przez które w niektórych miejscach trzeba dość mocno otworzyć tomik żeby przeczytać tekst. Do tłumaczenia nie mam zastrzeżeń, zapożyczenia z modnego slangu i kolokwializmy ("kotełek", słiti-priti") dodają humoru i pasują do komiksu młodzieżowego.

Fanom twórczości Kyousuke Motomi i lekkich romansów tytuł na pewno przypadnie do gustu, a i świetnie się on sprawdzi jako lekka lektura w zimowe dni.






8 komentarzy:

  1. W sume te mange czytalam zanim w ogole mala byc wydana w Polsce - od tak, zeby obczaic cokolwiek tej autorki zanim zastanowie sie nad kupnem Dengeki Daisy... i w sumie to dla mnie byla taka historia na raz - przeczytaj i zapomnij. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś przeczytałam kilka rozdziałów tej mangi, ale potem jakoś o niej zapomniałam i teraz nadarzyła się okazja żeby ją sobie odświeżyć i sprawdzić jakie ma zakończenie :)

      Usuń
  2. Witaj Poo, a raczej Kagusiu. Czy mogłabyś zdradzić informację, który styl forum NosTale'a został wykonany przez ciebie? Mam nadzieję, że mi się nic nie popierdzieliło i naprawdę któryś zrobiłaś. :) Potrzebne mi to jest do pewnego poradnika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, nie spodziewałam się takiego pytania tutaj XD Przerabiałam standardową skórkę forum na świąteczną (logo, tło, ikonki, belki) i halloweenową (logo, tło i ikonki), tutaj link do świątecznej: http://broken-graphics.blogspot.com/2012/12/poswiatecznie.html. Jak byś miał jeszcze jakieś pytania pisz na maila: mdagnieszka@wp.pl :)

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź! :)

      Usuń
  3. Jeszcze nie miałam okazji przeczytać, ogólnie nie jestem fanką shoujo, na razie męczę Dengeki Daisy pożyczane od znajomej i jeszcze nie mam zdania na temat twórczości Motomi, ale skoro nie wymiękłam po pierwszym tomie oznacza to, że jej mangi nie mogą być złe. xD hah

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh coś w tym jest ;) Chociaż "Dengeki Daisy" jest ciekawsze niż Beast Master moim zdaniem.

      Usuń
  4. Dokładnie tak.W niektórych miejscach ciężko przeczytać tekst ze wzg na małe wewnętrzne marginesy.

    OdpowiedzUsuń

My profile picture
Grafikoholiczka nie wyobrażająca sobie dnia bez włączenia programu graficznego, interesująca się mangą i anime od czasu emisji Sailorek w tv. Za sprawą hobby rodzą się takie rzeczy jak prace graficzne, rysunki, przemyślenia i recenzje.
bla