Mangowe nabytki: wrzesień


W tym miesiącu podsumowanie spóźnione bardziej niż zwykle. Tak więc, bez przedłużania przechodzimy do meritum.
Co nowego: One Piece 35, Deadman Wonderland 8, Horimiya 1, Dziewczyny z ruin, Savage Garden 5, Emma 9, Berserk 5, Seimaden 1-10 + prequel i Ścieżki Młodości 10, które gdzieś się zawieruszyły przy robieniu zdjęć. Dodatkowo półkę zasiliły artbooki - Pandora Hearts. There is. i Mawaru Penguindrum, Lily Hoshino oraz książka Co nas nie zabije, w sumie 18 mang, 2 artbooki i jedna książka.


Dziewczyny z ruin to kolejna jednotomówka od Waneko. Wizualnie prezentuje się znakomicie, widać, że autorka posiada dużą wyobraźnię, a swoje pomysły potrafi przekładać na rysunki. Jej grafiki są niezwykle szczegółowe, zwłaszcza tła (w tym wypadku ruiny) oraz ubrania i dodatki bohaterów. Tomik zawiera 4 niepowiązane ze sobą opowiadania, utrzymane w niepokojącym klimacie, w szczególności tytułowa historia i ta o dziewczynie z szuflady. Moim zdaniem fabularnie pozostawiają one sporo do życzenia, do tomiku musiałam podchodzić kilka razy, bo przeczytane rozdziały nie wzbudzały we mnie żadnych emocji. Odniosłam wrażenie, że same historie były tylko pretekstem do narysowania wymyślnych scenerii. Najbardziej przypadł mi do gustu ostatni rozdział poświęcony kapelusznikowi, chyba głównie przez to, że jako jedyny zawierał sporo elementów humorystycznych, dzięki czemu bohaterowie zapadli mi w pamięć.

Tym razem na okładce Deadman Wonderlandu zagościł Kruk i jak dla mnie jest to najlepsza obwoluta tej serii. Cały tom napakowany jest po brzegi akcją - najlepsi Deadmani kontra Ninbeni. Trochę więcej uwagi dostają postaci poboczne, dzięki czemu dowiadujemy się o ich przeszłości (przy okazji przypomniałam sobie o tragicznej OVA z Krukiem w roli głównej gdy ten był jeszcze policjantem). Na koniec budzi się Wretched Egg, więc będzie się działo.


Skusiłam się na kolejną nową serię od Waneko jaką jest Horimiya. Kiedyś czytałam kilka rozdziałów, nie było to coś nadzwyczajnego, ale skutecznie potrafiło poprawić humor w zimne i ponure dni, czyli lektura w sam raz na jesień. Nieporozumieniem jest trochę to, że główna bohaterka ze wszystkich sił stara się ukryć, że zajmuje się młodszym bratem i jest kurą domową, ale przymknąwszy na to oko dostajemy ciepłą i zabawną opowieść.

Jeśli już przy romansach jesteśmy, 10 Ścieżki Młodości zabierają nas do Nagasaki. Wycieczki szkolne w mangach mają to do siebie, że sprzyjają wielu subtelnym sytuacjom i tak też się dzieje w tej serii. Kou nie odpuszcza i dalej podbija do Futaby, ale ta niestety męczy się dalej z Pieczarą. Trochę już mnie irytuję ta historia i cieszę się, że do końca zostały jeszcze tylko 3 tomiki.  


Savage Garden to tytuł do którego zaglądam z przyjemnością. Jestem (pewnie osamotnioną) fanką paringu Gabriela-Joshua, więc tym bardziej ten tom skradł moje serce. Historia jest tak bardzo w moim guście, że czekanie na kolejne tomy od Yumegari jest katorgą, dlatego ucieszyła mnie wiadomość, że może uda im się do końca roku wydać całość. Trzymam kciuki, żeby nie było żadnej obsuwy. 

To już przedostatnia Emma. Tym razem na okładce zagościli Dorothea i Wilhelm, bardzo lubiana przeze mnie para (w ogóle w Emmie jest sporo bohaterów dających się lubić). Na początek dostajemy przygodę małego Theo, wiewiórki, która jest zwierzątkiem synka okładkowych postaci. Kolejny rozdział rzuca więcej światła na samo małżeństwo, dowiadujemy się jak się poznali i dlaczego Wilhelm dorobił się takich dorodnych wąsów. Absolutnie jeden z moich ulubionych rozdziałów z całej serii. Dalej autorka uroczyła nas przeuroczą historią znajomości Williama i Hakima, nie spodziewałam się, ze to tak wyglądało ich pierwsze spotkanie. Przedostatnia historia skupia się na wspólnych zakupach pokojówek z domu Moldersów. Tutaj Mori skupiła się na sklepach, wystawach i uliczkach z epoki wiktoriańskiej. W zachwyt wprawiają wszystkie zakupy, cieszące oko i narysowane z wielką dbałością o detale. Na końcu znalazła się historia muzykalnego trio, której poświęcono aż dwa rozdziały. Czytało się ją dobrze, ale z braku powiązania z głównymi bohaterami wypadła trochę słabiej niż pozostałe. Niezmiernie mnie rozbawił komentarz samej autorki dotyczący tych rozdziałów:


Od JPFa tym razem dwa tytuły. Pierwszy to 35 One Piece, który na dobre zadomowił się w Water 7. Akcja się zagęszcza, pojawia się Franky, a w załodze Słomkowych dochodzi do rozłamu. Czekam na pojawienie się Sogekinga :D


To już piąty Berserk, szybko idzie wydawanie tego tytułu. Scena z nagim, cieszącym się Griffithem, który trzyma w ręku beherit jest prześwietna. W tomiku dużo walki, drużyna sokoła pnie się w hierarchii do góry, wygrywając potyczki nawet z silniejszym wrogiem. Szyki psuje im Nosferatu Zodd, pierwszy napotkany przez nich nieśmiertelny. Widać, że kreska ewoluuje w bardziej szczegółową i pewną, zwłaszcza obserwując kadry z Zoddem. Casca wkurza swoim zachowaniem, taka trochę z niej tsundere ;)


Nie ma to jak kupowanie całego kompletu dla jednego tomu. Tak właśnie zrobiłam w przypadku Seimadena. Od dawna próbowałam gdzieś dorwać 8 tom, niestety z marnym skutkiem, dlatego gdy ktoś wystawiał całość, w rozsądnej cenie, nie wahałam się długo. Ósemka trafiła na półkę, a resztę kiedyś się odsprzeda.


Odważyłam się na pierwsze zakupy z CDJapan, które przyniosły mi 2 artbooki. Nie wiem czy zdecydowałabym się tak szybko, gdyby nie fakt, że na sklepie pojawiły się kanzenbany Hana Yori Dango, na które od jakiegoś czasu poluję, a nigdzie ich nie ma, a jak już gdzieś ktoś sprzedaje to ceny są bardzo wywindowane. Zadowolona z siebie zamówiłam 3 tomy plus 2  artbooki. Nie odstraszył mnie nawet długi czas oczekiwania na mangi (do 2 tyg.). Niestety po kilkunastu dniach otrzymałam maila, że kanzenbany są już niedostępne, więc zostałam z samymi artbookami. Pierwszy z nich to zbiór ilustracji Lily Hoshino (znanej z Demon Maiden Zakuro) do serii Mawaru Penguindrum. Oprócz grafik znalazły się tam również szkice koncepcyjne i krótki komiks. Druga książka to ponad 240 stronicowa cegła autorstwa Jun Mochizuki. Pandora Hearts: There is. to drugi artbook z tej serii po brzegi wypełniony pięknymi ilustracjami. Nie będę się rozpisywać więcej na ten temat, bo planuję, jeszcze w tym miesiącu skrobnąć recenzję.



Na koniec książka Co nas nie zabije. Jest to kontynuacja trylogii Millenium Stiega Larssona (swego czasu powstał amerykański film na podstawie pierwszej części Dziewczyna z tatuażem). Autor zmarł w 2004 roku i dopiero po jego śmierci ukazały się książki. Za kontynuację zabrał się David Lagercrant, szwedzki dziennikarz i pisarz. Jak do każdej kontynuacji podchodziłam z pewnymi obawami, niepotrzebnie, książka jest świetna. Pomysł z wprowadzeniem autystycznego Augusta był strzałem w dziesiątkę, ani przez chwilę nie dało się nudzić, wręcz miałam problemy z oderwaniem się od lektury (w dużej części czytałam książkę w autobusie i żałowałam, że muszę już wysiadać). Polecam wszystkim którzy przeczytali trylogię.


Ostatnio podpatrzyłam, że Otai bierze udział w fajnej akcji o wdzięcznej nazwie Inktober. Codziennie przez cały październik rysuje się po jednej pracy tuszem. Jest to świetne ćwiczenie na zmotywowanie się do systematycznego rysowania. Jeśli ktoś jest ciekawy co tam bazgram, codziennie wrzucam zdjęcia zrobione ziemniakiem na instagrama, a w weekendy podsumowania tygodniowe w lepszej jakości na tumblra.    




20 komentarzy:

  1. Dziewczyny z ruin mam już zamówione, więc za jakiś czas będę mogła sprawdzić, jak to jest z tymi opowiadaniami. Z początku bardzo wciągnęłam się w Horimiyę, jednak teraz już nie chce mi się śledzić nowych rozdziałów. Też trzymam kciuki za Savage Garden. Komplet dla jednego tomu do dość... drastyczne rozwiązanie. ;D Artbooki zdają się prezentować całkiem nieźle, zwłaszcza Pandora. Millenium wciąż przede mną. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj czyli, że im dalej tym Horimiya gorsza? To niedobrze, mam nadzieję, że nie będę się z tym tytułem męczyć jak ze Ścieżkami Młodości, które na początku wywarły na mnie bardzo dobre wrażenie.

      Usuń
    2. Właściwie to nie, nadrobiłam tych kilka rozdziałów i znów się wciągnęłam. Może po prostu poprzedni wątek mnie trochę mniej interesował. ;)

      Usuń
    3. A ja się akurat podepnę do stwierdzenia, że im dalej, tym gorzej, po prostu nic się nie dzieje i jest nudnawo. I miałam tak jak Suza, z początku bardzo byłam wciągnięta, ale teraz już mi się czytać nie chce... :(
      Artbook z Pandory wygląda przepięknie, brałabym.

      Usuń
  2. We mnie opowieści z "Dziewczyn z ruin" raczej wręcz przeciwnie - wzbudziły emocje i zdziwiłam się, że fabuła każdej historii jest fajnie zbudowana, bo spodziewałam się tylko ładnych rysunków. Tak, że do mnie trafiło ;)

    Co do Horimiyi - wydaje mi się, że to częsty motyw w dramach, że "przeciętna" dziewczyna stara się wyglądać na taką naprawdę cool i wyróżniającą się po to, żeby zgrać się z otoczeniem, więc jak widzę ten motyw w mandze to jakoś wydaje mi się normalny XD

    Ja komplet Seimadena kupowałam dla dwóch albo trzech tomów, więc prawie rozumiem :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie dla wielu młodych ludzi liczy się wizerunek, a pomaganie w domu i opieka nad rodzeństwem to obciach XD Chociaż w Horimiyi trochę przesadzili jak dla mnie.

      Usuń
    2. Jak dla mnie w porównaniu do japońskich rzeczy, które widziałam, akurat Horimiya jest całkiem w normie XD

      Usuń
  3. Pragnęłabym tych dwóch artobooków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nasze rodzinne wydawnictwa nie są zainteresowane wydawaniem artbooków :<

      Usuń
  4. Zazdroszczę artbooka Pandora Hearts. Może kiedyś będzie i mój... Może.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeszcze się przymierzam na ten pierwszy artbook z PH :)

      Usuń
  5. Artbooki, widzę artbooki, w dodatku jakie piękne artbooki. <3 Też się czaję na jakieś zamówienie z cdjapan, ale jednak koszta wysyłki przy okazji zakupu ciężkich rzeczy odstraszają. Z mang natomiast interesują mnie Dziewczyny z ruin, ogólnie raczej pozytywne opinie czytałam na ich temat, więc dobrze czasami przeczytać coś innego. Poza tym zazdroszczę kompletu Seimadena, bo też mam chrapkę na tę mangę. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety przesyłki z Japonii są dość kosztowne, chociaż same artbooki nie były jeszcze takie ciężkie, kanzenbany Hana Yori Dango to były cegły, ale anulowali mi je :(

      Usuń
  6. Musze dopaść Juna! ! !
    Pragnę Lily! Jakiegokolwiek artbooka!
    Muszę skrobnąć jakoś reckę artbooka! . . . A to będzie trudniejsze. . .
    Jak patrze na ten stos to widzę "czyste szaleństwo". XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie czekam na jakąś recenzję artbooka u Ciebie :D

      Usuń
    2. Niestety jak na razie nie dam rady. :'( Ale jak będę miała więcej czasu (czyli gdzieś tak przerwa świąteczna) na pewno coś naskrobię o którymś z moich artbooków. :D

      Usuń
  7. O Dziewczynach z ruin mam dokładnie takie samo przemyślenie. Tak pięknie narysowane, że aż przykro na sercu, bo w rzeczywistości są o niczym :<
    Cudowne nabytki! (:

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję, że niedługo zaopatrzę się w Dziewczyny, nawet jeśli fabularnie nie jest najlepiej to myślę że nawet i dla samych rysunków warto ^^''. Horimiyę też zapewne niedługo zamówię :D. Ścieżki nie są dobrym romansem, średnie i przewidywalne o takie są, koleżanka ma kilka tomików, ale zdecydowała że aż nienawidzi tej serii, nie wiem czym ludzie tak się zachwycają. Berserk wychodzi naprawdę szybko (chociaż to tryb dwumiesięczny prawda ?). Saimaden taki dobry że aż kupiłaś cały komplet dla jednego tomu ? Ja niestety nie słyszałam o nim dobrych rzeczy. Tak bardzo zazdroszczę tego pięknego artbooka z Pandory. Sama jednak nie odważyłabym się chyba na takie sprowadzanie i wolałabym kupić przez pośrednika :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seimadena kupowałam jak wychodził czyli dawno temu i jakimś dziwnym trafem zapomniałam o ósmym tomie. Jak już się zdecydowałam na kupno, okazało się, że ostatnie tomy są już wyprzedane, a dodruków nie będzie, więc czatowałam na ten pojedynczy tom, ale albo go nigdy nie było albo znikał zanim zdążyłam cokolwiek zrobić. W końcu kupiłam cały zestaw, cena była ok, resztę się kiedyś sprzeda. Co do samej mangi mam do niej sentyment, a i po latach czytając ją nie uważam za złą ;)
      Akurat na cdjapan nie ma co się obawiać zamawiać, strona jest po ang., paczki wysyła wszędzie, jest spory wybór rodzajów przesyłki (możesz wybrać taką, którą możesz monitorować, więc wiesz gdzie jest), szybko realizują zamówienia, o wszystkim informują przez maila, a jak nie mieli jednak zamówionych przeze mnie tomików, już na drugi dzień zwrócili mi za nie kasę - więc ogólnie polecam.

      Usuń
  9. Czytałam Dziewczyny z Ruin, ale bez ostatniego opowiadania, bo musiałam szybko oddać mangę przyjaciółce, ale przyznam że nawet jak na mangę było to dziwne... Rysunki piękne, ale mimo iż widziałam sporo różnych "nienormalnych" zachowań anime lub mandze, to w tym tytule było naprawdę dziwnie xD Tak jakby każde opowiadanie miało dziwny rozwój akcji i tak jakby pierwsza strona się nie zgrywała z drugą...
    Ale za to mojej przyjaciółce bardzo się podobało, ponieważ (jak to ona powiedziała) miało tyle symboli w sobie. Chyba to już zależy co kto lubi xD
    A co do HoriMiya to mnie się bardzo podobało i czytałam na centrum-mangi.pl tak do 30/40 rozdziału (coś takiego) no i mnie się bardzo podobało, ponieważ jest naprawdę śmieszne i mimo iż może się wydawać przewidujące, to ma swoją "magię" xD Choć po pewnym czasie irytowało mnie to, że wszyscy im myśleli że oni są razem, a oni ciągle twierdzili że się przyjaźnią i tak jakby nie widzieli w zachowaniu swoich przyjaciół nic dziwnego xD
    Będzie śmieszny wątek, gdy przyjedzie jej ojciec xDDD
    Co do innych mang to nie zbyt mogę się wypowiedzieć, bo niestety ich nie posiadam, ani ich nie czytałam...
    Znaczy Emmę mam do piątego tomu i bardzo chciałabym mieć wszystkie, ale jak na razie nie mam takiej możliwości... Mam nadzieje że uda mi się chociaż kupić dziesiąty tom... Bo ogólnie tytuł bardzo mi się podoba! Romans to jest mój klimat....
    A z One piece jest tak że posiadam jeden tom! I jest to One piece #34 (albo #33... idk xD) I akurat jestem na tym momencie w anime xD Ale nie mam czasu zbyt na oglądanie... Bardziej mnie teraz mangi jarają niż anime... Ale dalej jest wielką miłośniczką m&a xDDD
    Zazdroszczę tak dużej kolekcji mang!
    I jeżeli chciałabyś zobaczyć mangi ze strony młodszej osoby (bo wydaje mi się że jestem od cb trochę młodsza - mam 14 lat) to zapraszam na mojego bloga kamisamamira.blog.pl
    Nie jest tylko o mangach, ale bardzo dużo się o nich pojawia!
    Pozdraniam

    OdpowiedzUsuń

My profile picture
Grafikoholiczka nie wyobrażająca sobie dnia bez włączenia programu graficznego, interesująca się mangą i anime od czasu emisji Sailorek w tv. Za sprawą hobby rodzą się takie rzeczy jak prace graficzne, rysunki, przemyślenia i recenzje.
bla