Dzisiejszy post jest bardzo nietypowy, bo opowiadać będzie o kosmetykach, które przywiozłam ze sobą z Japonii. Używam ich już od dłuższego czasu, więc mogę co nieco napisać, jak sprawują się na mojej buzi. Od razu zaznaczam, że daleko mi do jakiejś znawczyni, dlatego opisy będą bardzo subiektywne.
Przed wyjazdem nie planowałam żadnych kosmetycznych zakupów, bo po prostu nie wiedziałabym co kupić, ale siostra wspomniała mi o marce Hada Labo, bardzo popularnej w Japonii. Hada Labo wyróżnia się minimalistycznym składem i designem. Będąc w drogerii w kraju Kwitnącej Wiśni, nie sposób było przeoczyć produktów tej firmy. Ja zdecydowałam się na trzy kosmetyki: Goku-jyun Super Hyaluronic Acid Skin Lotion, Goku-jyun Cream oraz Goku-jyun Face Wash, czyli lotion, krem i piankę. Wszystkie pochodzą z serii Goku-jyun przeznaczonej do pielęgnacji suchej skóry, potrzebującej głębokiego nawilżenia. Produkty wzbogacone zostały o trzy typy kwasu hialuronowego, które to nawilżają skórę, wygładzają ją i odmładzają. Dodatkowym plusem jest brak alkoholu, barwników, olei mineralnych i perfumowanych dodatków. Sami musicie przyznać, że opis jest bardzo zachęcający.
Swoją przygodę z japońskimi kosmetykami rozpoczęłam od lotionu. Mam mieszaną cerę, ze skłonnością do przesuszania, więc nie trzeba mnie było długo namawiać do testowania. Lotion zamknięty został w 170 ml, plastikową, twardą buteleczkę, o dość oszczędnym designu. Jakościowo nie zachwyca, ale nie o wygląd tu chodzi. Płyn ma konsystencję nieco gęstszą od wody, jest przezroczysty, o wyczuwalnym, kosmetycznym zapachu. Najlepsze jest to, że jest bardzo wydajny, już jedna kropla w zupełności wystarczy. Produkt dokładnie wklepujemy w twarz, dzięki temu utworzymy delikatną, lepką, wodną powłokę ochronną.
Na początku moja skóra po prostu "wypijała" kosmetyk, wchłaniał się on błyskawicznie, a prawie po roku stosowania muszę przyznać, że skóra jest bardziej nawilżona i praktycznie się nie przesusza. Lotion stosuję rano i wieczorem, po oczyszczeniu skóry, przed nałożeniem kremu. Powyżej zamieszczam filmik z instrukcją nakładania kosmetyku. Pomimo intensywnego użytkowania, po niecałym roku, zostało mi jeszcze około 1/5 specyfiku, więc jest naprawdę wydajny.
Skład: Water. Butylene Glycol, Glycerin, PPG-10 Methyl Glucose Ether, Methylparaben, Disodium Succinate, Sodium Hyaluronate, Hydroxyethylcellulose, Succinic Acid, Hydrolized Hyaluronic Acid, Sodium Acetylated Hyaluronate
Kolejną pozycją z mojej listy jest krem. Zaczęłam używać go stosunkowo niedawno (około miesiąc), bo jakoś tak ciągle nie było okazji i miałam inne kosmetyki w zanadrzu. Krem zamknięty jest w małym (50 g), minimalistycznym pudełku, które niestety trochę się brudzi przy zakręcaniu i odkręcaniu. Produkt ma delikatną, lekko płynną, białą konsystencję, która po rozsmarowaniu robi się przezroczysta. Produkt tak jak lotion silnie nawilża, ale nie wchłania się do końca i pozostawia cienką, lepką warstwę na twarzy. Kosmetyk dla niektórych może się okazać zbyt lekki jak na krem, ja sama nie stosuję go codziennie, a raczej wtedy gdy potrzebuję czegoś delikatniejszego.
Skład: Water, Glycerin, Diglycerin, Dipropylene Glycol, Squalane, Caprylic/Capric Triglyceride, Behenyl Alcohol, Carbomer, Dimethicone, Disodium EDTA, Glyceryl Stearate, Methylparaben, PEG-20 Sorbitan Isostearate, Phytosteryl/Octyldocecyl Lauroyl Glutamate, Propylparaben, Sodium Acetylated Hyaluronate, Sodium Hyaluronate, Stearyl Alcohol, Triethanolamine
Ostatnim produktem marki Hada Labo jest pianka do mycia twarzy. Niestety jeszcze nie testowałam tego kosmetyku, nawet folii ochronnej nie zdjęłam, a to dlatego, że obecnie używam podobnego kosmetyku innej (również japońskiej firmy), o którym napiszę poniżej. Wrzucę jeszcze tylko informację ze składem.
Skład: Water, Glycerin, Sodium Cocoyl Glycinate, Butylene Glycol, Hydroxypropyl Starch Phosphate, Cocamidopropyl Betaine, PEG-400, Decyl Glucoside, Sodium Lauroyl Aspartate, Potassium Cocoyl Glycinate, Glyceryl Stearate SE, Sodium Stearoyl Glutamate, BHT, Citric Acid, Disodium EDTA, Hydroxypropyl Methylcellulose, Hydroxypropyltrimonium Hyaluronate, Lauric Acid, Methylparaben, PEG-32, Polyquaternium-7, Polyquaternium-52, Propylparaben, Sodium Acetylated Hyaluronate, Stearic Acid
Pianka myjąca Perfect Whip od znanej również u nas firmy Shiseido. Produkt posiada niebieską, elastyczną, plastikową tubkę z korkiem. Pianka idealnie zmywa makijaż, brud i nadmiar sebum, nie wysuszając przy tym skóry. Po wyciśnięciu produkt jest bardzo gęsty i przy częstszym stosowaniu brudzi korek. Niewielka ilość wystarczy aby wyczyścić całą twarz, wystarczy dodać kilka kropel wody i energicznie pocierać, aż zrobi się gęsta piana. Poniżej zamieszczam reklamę.
Ja jestem zazwyczaj zbyt leniwa, żeby aż tak długo robić pianę, więc nie udaje mi się osiągnąć efektu jaki widzimy na filmiku. Produkt całkiem nieźle się sprawdza, nie stosuję go codziennie, ale lubię od czasu do czasu "doczyścić" się taką pianką.
Skład: Water, Stearic Acid, PEG-8, Myristic Acid, Potassium Hydroxide, Glycerin, Lauric Acid, Alcohol Denat., Butylene Glycol, Glyceryl Stearate SE, Polyquaternium-7, Phytosteryl/ Octydodecyl Lauroyl Glutamate, Sericin, Disodium EDTA, Potassium Sorbate, Tocopherol, Methylparaben, Propylparaben, Fragrance.
I to tyle jeśli chodzi o moje japońskie kosmetyki. Ze wszystkich wymienionych najbardziej zadowolona jestem z lotionu i pewnie jak mi się skończy rozejrzę się za kolejną buteleczką. Niestety nie pamiętam ile zapłaciłam za te produkty, na pewno nie były jakieś drogie, a najtańsza była pianka od Shiseido (ok. 300 jenów).
Przypominam o rozdaniu, wyniki zostaną opublikowane w przyszły weekend wraz z notką podsumowującą marzec.
Bardzo ciekawy wpis, w przyszłości jeśli uda mi się znaleźć to pewne chętnie kupię ten pierwszy lioton o którym pisałaś. :)
OdpowiedzUsuńNie używam... żadnych kosmetyków, z wyjątkiem konwentów, kiedy cosplayuję... próbowałam i.. nie wychodzi, to nie jest rzecz, o której lubię pamiętać, wystarczy mi, że ograniczam się do mycia, sczotkowania zębów i antyperspirantu... na tyle mnie stać. CZASEM używam kremu do rąk, ale tylko jak mam go podstawiony pod nos i jak mi się przypomni to korzystam z pomadki do ust... i fajnie się czyta o tych azjatyckich kosmetykach, i brzmią jak coś dla mnie, ale... jeśli mogę pospać 5 minut dłużej, nie ważne czy rano, czy w nocy, to wolę jednak spać i przez prawie 30 lat mojego życia nie umiem sobie wyrobić nawyku używania większej ilości kosmetyków niż podstawowe elementy higieny X;D
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się pianka :) Fajnie, że takie temat się u Ciebie pojawił, miło się czytało - jak gdzieś znajdę te kosmetyki, na pewno sobie zamówię :D
OdpowiedzUsuń