Pamiętam jakby to było wczoraj, idąc do szkoły rano, zahaczyłam o kiosk Ruchu z nadzieją, że mają już nowy numer ulubionej gazety. Drżącym głosem spytałam pana sprzedawcy: “Czy jest…?”. Starszy pan doskonale wiedział o co mi chodzi, w końcu to pytanie padało regularnie co jakiś czas. Z uśmiechem podał mi nowiuteńki numer wyczekiwanego przeze mnie magazynu. I nie chodzi mi o Bravo, które namiętnie czytywały moje koleżanki, a o Kawaii.
Subskrybuj:
Posty (Atom)