Mangowe nabytki: kwiecień


Kwiecień-plecień co przeplata... i taki właśnie był w tym roku przynosząc raz ciepłe, a raz zimne dni. Teraz pogoda jest całkiem ładna, wręcz letnia, ale jak się okazało w pracy mam piekielnie zimno, do tego stopnia, że nadal za kapcie służą mi moje Emu (best gift ever) i dodatkowo siedzę opatulona w gruby sweter. Na szczęście zabytkowy kominek okazał się sprawny i teraz codziennie dogrzewam się przy wesołych trzaskach palonego drewna. Nic tylko piec pianki.


Oprócz zmiennych temperatur miesiąc ten przyniósł mi 15 tomików mang: Dengeki Daisy 5-8, One Piece 32, Ścieżki Młodości 8, Pandora Hearts 16, Jak zostałam Bóstwem!? 1, Bezsenne Noce 2, Przyjaciółki, Silver Spoon 9, Deadman Wonderland 6, Hiroki Endo - krótkie historie, Emma 8, Mushishi 1 i dwie książki: Na skraju jutra oraz Dzienniki japońskie.


Na pierwszy ogień idzie shoujo od Waneko o kwiecistym tytule Dengeki Daisy. Na Gildii tomiki były w promocji, więc postanowiłam trochę uzupełnić kolekcję. Dużo serii kupuję tak na "raty", zwłaszcza, że gdzieś w połowie zbierania zapominam o ich istnieniu, a że moja mangowa kolekcja jest rozdzielona (połowa w domu rodzinnym, połowa u mnie w mieszkaniu i wszystko w kartonach) często nie jestem w stanie stwierdzić jakie tomy już mam, a których mi brakuje. Mam nadzieję, że to się w końcu zmieni, jest już plan na spory regał i liczę, że już niedługo mangi będą miały gdzie stać.


Dziewiąty Silver Spoona rzuca więcej światła na relację Hachikena z rodzicami, a w szczególności z ojcem. Dalej nie mam pojęcia czemu jest takim bucem, ale liczę, że kiedyś w końcu poznamy jego motywy. Ostatnie rozdziały wychodzą poza to co można było zobaczyć w anime, więc teraz papierową wersję powinno czytać się z większą ciekawością.


Przyjaciółki to kolejna jednotomówka od Waneko. Pierwsze wrażenie było absolutnie pozytywne, kreska bardzo mi się podoba, jest taka szkicowa i jakby "płynna". Co do samej fabuły mam mieszane uczucia, nie do końca przekonuje mnie taka relacja pomiędzy dziewczynami. Postaram się jeszcze coś osobnego skrobnąć o tym tytule.


Nowa Pandora Hearts ze świetną okładką z "sami-wiecie-kim" kusi aby zagłębić się w lekturze. Zwłaszcza po ostatnich sensacjach nie mogę się doczekać aby zobaczyć wydarzy się dalej.
Drugi tom Bezsennych Nocy, na przekór tytułowi, okazał się świetnym czytadłem przed snem. Bardzo podoba mi się kolorystyka obwoluty, a i środek okazał się satysfakcjonujący za sprawą wprowadzenia nowej postaci - demona Verde, który jest po prostu słodki. Dostaliśmy również kilka uroczych scen z głównymi bohaterami i smaczek uchylający nam nieco tajemnicy prawdziwego wyglądu Endo.


Deadman Wonderland w końcu wkroczył w moment, w którym historia poszła dalej niż to co mogliśmy zobaczyć w anime. Przeglądając pobieżnie tomik, widzę, że czeka mnie sporo akcji. Informacje o Dedmanach ujrzały światło dzienne, opinia publiczna jest poruszona. Naczelnik postanawia "wyprodukować" sztucznych użytkowników Gałęzi grzechu o przerażającej mocy. Dodatkowo na scenę wkracza Przedrzeźniacz.


Czy tylko mnie Ścieżki Młodości zaczynają powoli irytować? Ona chce, on nie chce, on chce, ona nie chce i tak w kółko. Do tego Touma wykonał swój ruch i zgaduję, że Futaba, nic do niego nie czując, zlituje się nad nim i będą parą -.- Trochę za bardzo stereotypowo się zaczęło robić. W ósemce na końcu pojawił się krótki one-shot pt. Skądś znam jego twarz, który szczerze powiedziawszy był bardzo średni, z typowym motywem ona szara, niewyróżniająca się myszka, on najpopularniejszy chłopak w klasie.


Kolejna Mega Manga trafiła w moje ręce, tym razem jest to coś innego niż Junju Ito i klasyka shoujo. Hiroki Endo znany jest polskiemu czytelnikowi z serii Eden, wydanej lata temu przez Egmont. Niestety, gdy tytuł ten ukazywał się na naszym rynku zupełnie nie byłam nim zainteresowana, a teraz, gdy mam wielką chęć na niego, zebranie wszystkich tomików graniczy z cudem, a szkoda, bo słyszałam, że manga jest świetna. Zobaczymy jak będzie się prezentować ten zbiór krótkich historii, po szybkim przeglądzie mogę tylko napisać, że kreska jest oldschoolowa.
Od JPFa mam jeszcze 32 One Piece'a, w którym to żegnamy się w końcu z Enelem. Minusem jest początek mini arcu z Foxym, ale kto by się tym przejmował jak zaraz Water 7.


Przez wielu długo wyczekiwane Mushishi, budzi sporo kontrowersji związanych z tłumaczeniem. Ja jeszcze swojego tomiku nie czytałam, ale wrażenia wizualne są raczej pozytywne, ładny druk i kolorowe strony oraz ciekawa faktura okładki (przypominająca zdjęcie na płótnie). Żeby tylko przy lekturze czar nie prysł.


Główny wątek Emmy zakończył się w poprzednim tomie, dlatego byłam bardzo ciekawa o czym i o kim będą kolejne. Ósemka to 4 cztery różne historie, które skupiają się na postaciach Kelly, Eleanor i Tashy (w przedostatniej występują różni bohaterowie). Najbardziej przypadły mi do gustu dwie pierwsze, zwłaszcza ta z panienką Cambell, której los nie potraktował zbyt łaskawie. Oprócz Moniki, dane nam było poznać jeszcze jedną, najstarszą z sióstr, którą od razu polubiłam pomimo specyficznego charakteru. Zagadką okazała się para na okładce, za nic nie mogłam sobie przypomnieć takich postaci w fabule, ale po przeczytaniu wszystko stało się jasne.


Jak zostałam Bóstwem!? to długo wyczekiwana (przeze mnie) nowość od Studia JG. Okładka nie wygląda źle, ale liczyłam na coś bardziej eleganckiego jak w wersji niemieckiej (klik), boli również brak kolorowych stron (czy to zmowa polskich wydawców, bo z tego co kojarzę żadne szojki ich nie mają). Za to tłumaczenie jest ok i wszystkie krzaczory wyczyszczone.


Na koniec książki. Dzienniki japońskie kupiłam spontanicznie, z opisu przypominały mi trochę Bezsenność w Tokio Bruczkowskiego. Na razie kończę Metro 2033, ale mąż mówi, że pozycja ciekawa.
Nie miałam w planach nowelki Na skraju jutra, jednakże była ona przeceniona w Biedronce (25 zł), więc grzechem byłoby nie brać. Książka może wybitna nie była, ale nieźle uzupełniała mangę i była świetnym kompanem podczas jazdy autobusem do pracy. Jedynie okładka pozostawia wiele do życzenia (nienawidzę tych filmowych) i zwykły czytelnik, nie znający tematu, musiał być trochę zdezorientowany porównując bohaterów z okładki z tym co można o nich wyczytać w książce i zobaczyć na ilustracjach w środku (Cruise'a można by jeszcze od biedy utożsamić z Keijim, ale wysoka, wysportowana i blondaśna Rita to nieporozumienie).


------------------------------------------------------------------------
PS1: Od jakiegoś czasu można mnie spotkać na innych mediach społecznościowych, może nie ma tam na razie za dużo treści, a na Instagramie fotki robione są ziemniakiem, ale jeśli kogoś to interesuje to zapraszam. Ikonki prowadzące do nich znajdują się w menu po prawej stronie
PS2: Dochodzą mnie słuchy, że niektórym szablon bloga nie wyświetla się prawidłowo. U mnie wygląda to ok, ale jeśli są jakieś problemy (np. polskie znaki pisane innym fontem, błędy z menu) to dajcie znać, coś się wtedy pomyśli.




28 komentarzy:

  1. "Minusem jest początek mini arcu z Foxym, ale kto by się tym przejmował jak zaraz Water 7." - Widzę podejście mamy niemal identyczne :) Dlatego chyba sobie zrobię krótką przerwę i nadrobię tomiki OP jak już wpłyną do mej ukochanej wodnej mieściny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście Foxy to (chyba) tylko jeden tom :)

      Usuń
  2. Zazdroszczę bardzo Bezsennych Nocy. Cały czas kusił mnie na Pyrkonie, ale gdy w końcu zdecydowałam się na zakup nie było ich już na żadnym stoisku. >.< No i Mushishi! Też kiedyś koniecznie muszę sobie sprawić ten tytuł! >.< Ogólnie to ostatnio bardzo się opuściłam w kupowaniu mang. T.T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mushishi takie ładne, aż boję się zasiąść do lektury, po tych wszystkich niepochlebnych opiniach o tłumaczeniu.

      Usuń
  3. Jak ja lubię czytać Twoje podsumowania! Wszystko czytelnie i ładnie przedstawione. Naprawdę super! :)

    Dengeki bardzo lubię z powodu humoru - za każdym razem po przeczytaniu mam wielki uśmiech na twarzy. Niemniej gdzieś po połowie zaczęła się obniżać moja opinia o całokształcie.

    Z kolei Przyjaciółki zyskują po ponownym przeczytaniu. Na początku sama byłam dość sceptycznie nastawiona do fabuły i bohaterów. Jednakże kiedy zagłębiłam się w historie po raz drugi, to wszystko zyskało o wiele większy sens i kupiło moje uznanie. Teraz jestem fanką zarówno Kawahary jak i Yamakawy. Pragnę zaznaczyć, ze obie panie tworzą nietypowe i dobre mangi shoujo, które oferują tak ważny "powiew świeżości". Przynajmniej taka jest moja opinia :)

    Ścieżki, Hiroki Endo i nowa Emma czekają na mnie w moim domu rodzinnym w Polsce. Najpewniej będę miała okazje przeczytać tomiki dopiero na wakacje. Według mnie wraz z 7 tomem poziom wanekowej shoujki zaczął spadać. Postacie straciły w moich oczach a sama manga stała się przewidywalna i typowa.

    Mushishi mam już prawie całe (8 tomów) po włosku, więc nie mam zamiaru dublować. Zwłaszcza jak podobno tłumaczenie nie jest najwyższych lotów. Jest wiele innych tytułów Hanami, które chętnie uzupełnię :)

    Co ciekawe również Włosi oszczędzają na shoujkach i kolorowych stron nie dają. A szkoda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi się cały czas wydaje, że te moje podsumowania to strasznie chaotyczne są XD
      W szojkach często tak jest, że po świetnym początku, później zaczyna się psuć i doskonałym przykładem są tu "Ścieżki", czy np. "Kaichou wa maid sama", z Twojego postu wnioskuję, że z "Dengeki" też jest ten problem :(
      A jak prezentuje się włoskie wydanie Mushishi?

      Usuń
    2. Włoskie wydanie Mushishi nie jest przede wszystkim edycją specjalną. Więc są normalne okładki, które mi osobiście się podobają o wiele bardziej niż te prezentowane przez Hanami. Okladki
      Tak jak wydaniu polskim nie ma obwoluty, ale są za to skrzydełka. Okładka jest wydrukowana na matowym papierze co idealnie pasuje do tytułu. Oba wydania maja kolorowe strony.
      Wolska edycja jest dla mnie na plus przede wszystkim z dwóch powodów: stosunkowo niski koszt (cena okładkowa za tom to 6 euro) i przystępne tłumaczenie, które zarówno nie sprawiło mi problemów ze zrozumieniem o co chodzi jak i pasowało po prostu do mojego kochanego Mushishi :)

      Usuń
    3. Wow włoskie wydanie wygląda bardzo ładnie :) Jedynie logo trochę dziwnie wygląda nałożone na japońskie krzaki, ale nasze polskie wcale nie wygląda lepiej.

      Usuń
  4. Za każdym razem jak czytam, ze komuś nie odpowiada relacja dziewczyn w przyjaciółkach, lub dalej idąc - jest nienormalna, to widzę oczyma wyobraźni jak mnie kamieniują, bo coś ze mną przecież nie tak, ale potem idę do pracy, patrzę jak zachowuje się młodziez i dochodzę do wniosku, że większość z nich też by sie odnalazła w historii z tej mangi.

    Dla mnie niestety faktura okładki Mushishi przywodzi na myśl tandetnie wydrukowane dyplomiki rozdawane na koniec roku szkolnego uczniom, ale może to moje zboczenie zawodowe. Ja niestety ledwo przebiłam się przez pierwszy rozdział, przczytałam go dwa razy, bo tłumaczenia niestety nie czyta się dobrze.

    "Na skraju jutra" ostatnio znalazłam u brata w pokoju i pewnie kiedyś od niego pożyczę i przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i można gdzieś spotkać taką szczerą przyjaźń jak w jednotomówce Waneko, ale w większości przypadków jest to przyjaźń na pokaz. Ile to się widzi takich "psiapsiółeczek od serduszka", które z chęcią rzuciłyby się sobie do gardeł jakby jakiś fajny chłopak pojawił się na horyzoncie. Dlatego ciężko mi było uwierzyć w szczere uczucia dziewczyn z mangi.

      Okładka "Mushishi" nie jest zła, chociaż faktycznie trąci lekko kiczem, z lekturą wstrzymuję się jak będę miała trochę mniej na głowie, żeby ogarnąć co tłumacz miał na myśli ;)

      Usuń
  5. "Jak zostałam bóstwem?!" mam już u siebie na półce :) na resztę mang czekam i zaczynam wątpić, że się doczekam ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paczka się spóźnia, czy premiery?:>

      Usuń
  6. Też często zapominam co już mam, zwłaszcza, że do sklepu komiksowego zdarza mi się wpaść spontanicznie, więc porobiłam sobie notatki i trzymam je na telefonie, nawet dotyczące serii, których nie zbieram tak regularnie. Na wszelki wypadek :)
    Tak, Eden jest fantastyczny, też go muszę w końcu dozbierać do końca. Przynajmniej wyszedł w całości, nawet w tym beznadziejnym wydaniu Egmontu, nie to co Miecz Nieśmiertelnego ;_;
    Nawet nie planuję czytać dzienników Japońskich, ale trafiłam gdzieś na jakiegoś newsa je reklamującego, który zwrócił moją uwagę dziwieniem się, że Japończycy się dokładnie myją przed wejściem do wanny. Wywołało to u mnie refleksję, że ja się dziwię ludziom dziwiącym się rzeczom, które wydają mi się normalne, bo jako weeaboo jestem przyzwyczajona do różnych japońskich rzeczy :)
    Mnie również nie podoba się okładka All You Need Is Kill, zwłaszcza, że uwielbiam prace Yoshitoshiego Abe, ale co zrobić, w końcu ten film to jedyny powód dla którego książka i manga pewnie też u nas wyszły. Dobrze, że obrazki w środku zostały :)
    A ja zakupy komiksowo-książkowe zrobię dopiero w ten weekend, na Targach Książki i Komiksowej Warszawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby myanimelist pomaga rozeznać się w czytanych seriach, problem pojawia się jednak gdy oprócz tomikowych wydań czytam również skany najnowszych chapterów, które to własnie tam zaznaczam XD Ale notatki w telefonie wydają się lepszą opcją ;)
      Ja płaczę za "Inuyashą", którą porzucił gdzieś w okolicach 30 tomu. Nie dość, że okładki były tragiczne, papier żółty, a tłumaczenie wołające o pomstę do nieba, to jeszcze przerwali w połowie, chamstwo normalnie.
      Mnie również już tak wiele japońskich rzeczy nie dziwi, ale np. mojego męża co jakiś czas zaskakują różne zagadnienia.

      Usuń
  7. Ciekawią mnie "Przyjaciółki", więc może skuszę się na tę mangę, jeszcze się okaże. Na "Pandora Hearts" wciąż się jakoś nie zdecydowałam. Z kolei drugi tom "Bezsennych nocy" mam w najbliższych planach, podobnie jak "Mushishi", choć nie wiem, czy będę zbierać całą serię. Jak na razie mam tylko jeden tom "Emmy", ale mam nadzieję jeszcze to nadrobić. Nie ma to jak filmowa okładka, która kompletnie nie odzwierciedla treści. :P Po nowelkę raczej nie sięgnę, jednak już od dłuższego czasu zastanawiam się nad mangą. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Pandora" jest dość specyficzna, bo początkowo fabuła jest bardzo niejasna i przy każdej najmniejszej odpowiedzi otrzymujemy drugie tyle nowych pytań. Dopiero gdzieś w połowie wszystko powoli zaczyna się układać i przez to ciężko oderwać się od lektury.
      Mangę "All you need is kill" czyta się dobrze i szybko, głównie za sprawą bardzo ładnej i dokładnej kreski, nowelka praktycznie pokrywa się z tym co można wyczytać w mandze, ale uzupełnia nieco niektóre wątki. Ogólnie jeśli porównać te 3 wydania to najlepiej wypada manga, potem książka, a o filmie lepiej nie wspominać ;)

      Usuń
  8. Widziałam "Na skraju jutra" w Biedronce, niestety nie miałam okazji zabrać, a kiedy wróciłam po tę nowelkę kilka dni później, już jej nie było. :"D
    Z "Przyjaciółkami" mam chyba podobne odczucia jak Ty, sama nie wiem, co myślę o tej mandze. Spodziewałam się czegoś fajnego po zachwalaniu tego tytułu przez wszystkich, ale jakoś całość po mnie spłynęła i nie zrobiła większego wrażenia.
    Za "Deadman Wonderland" planuję się zabrać w niedalekiej przyszłości, biorąc od razu wszystkie wydane tomy taniej, bo bardzo mam ochotę na jakiś krwawy tytuł z ładną kreską, a "Mushishi" dalej mnie intryguje, chociaż nie aż tak, aby kupić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w Biedronce widziałam tylko jeden egzemplarz, gdzieś schowany za płytami cd, do tego przeceniony, więc długo się nie wahałam :P
      W "Przyjaciółkach" bardziej zniesmaczył mnie warunek jaki dziewczyny stawiały swoim przyszłym chłopakom, bardzo nie podobało mi się jak został potraktowany ten blondyn.

      Usuń
  9. Anonimowy15.5.15

    Wiem, że sie powtarzam, ale naprawdę lubię patrzeć na takie zestawienia ;)
    Pandora ciągle zachwyca mnie ładnymi okładkami, aczkolwiek jestem bardzo w tyle ze zbieraniem tomików... choć to raczej wina tego, że zanim Waneko ogłosiło licencję, przeczytałam skanlacje... Co do Kamisamy - ja też miałam nadzieje na ładniejszą okładkę, ta która jest w ogóle mi się nie podoba i jeszcze tytuł mnie dobija :(
    A jeśli chodzi o Przyjaciółki, zupełnie nie byłam zainteresowana dopóki się nie dowiedziałam, że za historie odpowiada ta sama kobieta co za Ore Monogatari, no i teraz poważnie się waham... i pewnie kupię.
    Widzę też, że nie tylko mnie zainteresowały Dzienniki Japońskie ;) Też mam zamiar je kupić, albo na targach książki albo później zamówię, ale zdecydowanie będą moje. Lubię książki z tego typu o Japonii więc nie mogę się doczekać lektury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miałam spory przestój z "Pandorą", ale jak już zaczęłam czytać zaległe tomiki to nie mogłam się oderwać. Dodatkowo nie czytałam skanów, więc tym bardziej ciekawi mnie co się wydarzy.
      W sumie sama w sobie okładka "Kamisamy" nie jest taka zła, większym problemem jest dla mnie ten fikuśny font w tytule, który za bardzo kojarzy mi się z książeczkami dla dzieci :<
      Mnie do Przyjaciółek przyciągnęła kreska, ale fakt, że za scenariusz odpowiadała pani od "Ore" jeszcze bardziej przekonał mnie do tej pozycji. Wizualnie świetnie, do samej fabuły nie jestem do końca przekonana.

      Usuń
    2. Anonimowy18.5.15

      Idealnie określiłaś to co w okładce Kamisamy mi nie pasowało, a czego wcześniej nie potrafiłam sobie uświadomić ;)

      Usuń
  10. Mam zamiar kupić "Hiroki Endo", "Przyjaciółki i "Jak zostałam bóstwem?!".
    Co do Kamisamy: też oczekiwałam bardziej eleganckiej i minimalistycznej okładki taką jak widziałam u siebie w księgarniach (czytaj: w Dojczlandzie). Wydaje mi się, że japońskie okładki też były delikatne (?). Co prawda Kamisama to komedia, ale oczekiwałam "poważniejszego" wydania. Ale źle też nie jest :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat nasza okładka Kamisamy jest bardzo zbliżona do japońskiej: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/thumb/9/92/KamisamaKiss1.jpg/230px-KamisamaKiss1.jpg
      może jakby tytuł był napisany jakimś delikatniejszym fontem byłoby lepiej. Mam jeden niemiecki tom i zgadzam się, że ich minimalistyczne okładki są świetne i oczywiście płaczę za brak kolorowych stron, które to Niemcy mają, a my nie :<

      Usuń
  11. Napadłaś na bank? :D
    Mnie się dziś udało zdobyć Mushishi, jestem zauroczona wydaniem!
    Co do reszty.. również zbieram te same tytuły, ale niestety ostatnimi czasy nie dane mi było kupić nowych. Zrobiły mi się przez to straszne dziury i braki, nad czym ubolewam :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Promocje na gildii to dobra rzecz ;) "Mushishi" faktycznie wygląda fajnie, tylko tyle się naczytałam o fatalnym tłumaczeniu, że muszę się przygotować psychicznie do lektury :P

      Usuń
  12. Przyjaciółki zarówno kreską jak i fabułą nie urzekły :D. W Pandorze oj dzieje się dzieje. Trochę zawiodłam się na kresce w Mushishi spodziewałam się nie wiadomo czego, no i kolorowych stron w środku było malutko (2 czy 4?), ale jeszcze nie przeczytałam, więc może treścią nadgoni. No i ta cena, serio po niej myślałam że będzie z 10 kolorowych stron (no i po zapowiedziach Hanmi). Za to okładka w dotyku genialna (tylko obrazek chyba nie taki jak w oryginale ? Nie jestem na bieżąco jeśli chodzi o szczegóły wydanie -,-).
    Też ostatnio widziałam All you Need w biedrze tylko brak pieniędzy w kieszeni bolał ;) może się jeszcze załapie :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. edit. Przyjaciółki mnie urzekły. Jedna literka a tak zmienia :(

      Usuń
    2. Cena "Mushishi" odstrasza, dobrze, że w necie można kupić trochę taniej (odczuwalne jest to zwłaszcza przy "Monsterze"). Jeżeli na cenę wpłynął materiał z jakiego zrobiona jest okładka, to mogli sobie ten efekt darować, mimo, że całkiem fajnie to wygląda. Za to grzbiet to jakieś nieporozumienie -.-

      Usuń

My profile picture
Grafikoholiczka nie wyobrażająca sobie dnia bez włączenia programu graficznego, interesująca się mangą i anime od czasu emisji Sailorek w tv. Za sprawą hobby rodzą się takie rzeczy jak prace graficzne, rysunki, przemyślenia i recenzje.
bla