Komiks: Stwórca

Scott McCloud the Sculptor

Wyobraź sobie, że możesz otrzymać moc dzięki, której będziesz w stanie stworzyć wszystko o czym tylko pomyślisz. Bez cienia frustracji wynikającej z niemożności odwzorowania dokładnie tego co widzisz w swojej głowie, po prostu idealne dzieła. Jest tylko jeden mały haczyk, twój dar będzie działał przez 200 dni, po czym umrzesz. To co, umowa stoi?

Scott McCloud the Sculptor

David Smith to młody rzeźbiarz, który będąc na studiach został zauważony przez bogatego marszanda, a dzięki niemu, w krótkim czasie zyskał spory rozgłos. Sielanka nie trwała jednak długo, i obecnie bohater znajduje się na artystycznym dnie. Artysta właśnie kończy 26 lat, ma spore długi, jego dzieła się nie sprzedają, a sam cierpi na brak weny. Niespodziewanie odwiedza go sama Śmierć proponując wymianę - życie Davida w zamian za dar tworzenia gołymi rękoma wszystkiego co tylko sobie wyobrazi. Na spełnienie się w roli perfekcyjnego stwórcy ma tylko 200 dni, jednak nie waha się długo, w końcu sztuka jest dla niego wszystkim.

Scott McCloud the Sculptor

David jest pewny swojego ponownego sukcesu, teraz w swoje rzeźby może włożyć całego siebie i perfekcyjnie oddać obraz, który siedzi mu w głowie. Ale czy na pewno każdy będzie w stanie zrozumieć jego sztukę? Docenić ją? Ujrzeć to co autor miał na myśli? Sprawa dodatkowo komplikuje się, gdy bohater spotyka na swej drodze Meg.

Scott McCloud the Sculptor

Główny bohater jest postacią, którą ciężko polubić. Impulsywny, uparty, nie uznaje kompromisów i chce jak najszybciej znowu znaleźć się na szczycie. Przez swoje nazwisko, ciągle mylony jest z Davidem Smithem, który jest jednym z największych rzeźbiarzy XX wieku. Wierzy w absoluty i stawia sztukę ponad wszystko. Frustruje go, że nie może stworzyć idealnego dzieła, sam jednak nie ma pomysłu na siebie.
Trudny charakter i ogólna niechęć do ludzi sprawiła, że David może się poszczycić tylko jednym przyjacielem - Olliem, który jest homoseksualnym właścicielem galerii i zna głównego bohatera od dzieciństwa. Posiada wiele kontaktów i to on odpowiadał za wiele wystaw Davida. Pomaga mu jak tylko może, ale widać, że powoli ma już dosyć całej tej sytuacji i chciałby zaznać trochę szczęścia w życiu.

Scott McCloud the Sculptor

Pisząc o bohaterach, nie sposób wspomnieć o Meg, która bardzo namiesza w życiu uczuciowym Davida i pomoże mu spojrzeć inaczej na świat. Dziewczyna jest pozytywnie nastawioną do świata początkującą aktorką, która dorabia sobie jako kurier rowerowy. Stara się czerpać z życia garściami i przeżywać każdy dzień jakby był jej ostatnim. Ma słabość do ludzi będących w potrzebie, nie potrafi przejść obok nich obojętnie i często zabiera ich do swojego domu. Roześmiana i otoczona grupą przyjaciół zdaje się być przeciwieństwem głównego bohatera, ale wszystko nie jest takie jak na początku się wydaje i Meg skrywa w sobie własne problemy. Początkowo jest ona muzą protagonisty, motywuje go do dalszego tworzenia i wspiera, szybko jednak ich związek przeradza się to w coś więcej.

Scott McCloud the Sculptor

Scott McCloud to znany amerykański twórca komiksów i teoretyk. Jego najbardziej znaną publikacją jest Zrozumieć komiks, książka, która za pomocą komiksu opowiada o historii, teorii, języku i sposobie oddziaływania na czytelnika właśnie przy pomocy historii obrazkowych. Stwórca jest powieścią graficzną, którą autor tworzył przez 5 lat. Ilustracje zostały stworzone tabletem graficznym i edytowane cyfrowo, ale wyglądają jak namalowane przy pomocy mediów tradycyjnych, jest to celowy i ciekawy zabieg. Całość utrzymana jest w odcieniach błękitu. Sam komiks to potężny, prawie 500 stronicowy grubas w formacie A5 i twardej oprawie. Książka jest szyta, więc nie ma mowy o luźniejszych stronach, albo obawie o mocniejsze rozchylanie tomiku.

Scott McCloud the Sculptor

Nie można odmówić artyście świetnego warsztatu, komiks po brzegi wypełniony jest dynamicznymi kadrami, ze szczegółowymi, odręcznymi tłami. Jego kreska nawiązuje do rzeczywistości, ale równocześnie upraszcza ją, co widać przy np. twarzach czy dłoniach postaci. W niektórych miejscach wygląda to dość groteskowo, zwłaszcza obserwując denerwującą się Meg, która prezentuje się wtedy bardzo dziwnie. Przypatrując się grafikom w komiksie, trudno nie odnieść wrażenia, że autor inspirował się mangą. Mimika bohaterów, kadrowanie i prowadzenie fabuły wydają się dziwnie znajome i nie chodzi o jakieś powielanie wzorców, a takie samo uczucie, które towarzyszy mi przy lekturze mang. A jeśli ktoś chciałby bardziej dosadnych dowodów, że McCloud lubi japońską popkulturę, wystarczy przyjrzeć się mieszkaniu i garderobie Meg, gdzie przewijają się postaci z filmów Studia Ghibli.
Warto również wspomnieć o tym jak świadomie autor eksperymentuje z językiem komiksu. Na przykład, gdy bohater biegnie przez tłum i szuka kogoś, ludzie i tło są rozjaśnieni, a wyraźne jest tylko to za czym goni. Dzięki temu zwracamy uwagę tylko na to co David. Albo gdy mężczyzna stara się podsłuchać rozmowę innych ludzi, dymki z ich wypowiedziami są ucięte, tak, że możemy zrozumieć ogólny sens ich wypowiedzi, ale chwilę nam to zajmie. Mimo, że są to tylko niewielkie szczegóły to człowiek zwraca na nie uwagę.

Scott McCloud the Sculptor

Zamawiając Stwórcę, nie znałam ani tytułu, ani autora, ot po prostu okładka rzuciła mi się w oczy przeglądając sklep internetowy. Do zakupu przyciągnęła mnie kreska mająca coś z japońskich komiksów i niebieski kolor. Nie spodziewałam się jakiejś porywającej historii, bardziej opowieści, którą czyta się dla zabicia czasu. Jak bardzo się pomyliłam - Stwórca to wielowątkowy kawał świetnej historii. Fabuła cały czas pędzi do przodu, jak uciekający czas, który pozostał bohaterowi. Komiks stawia trudne pytanie, czy warto jest poświęcić swoje życie w zamian za pozostawienie po sobie czegoś trwałego, co zapisze nas w historii. Po lekturze nie dostaniemy gotowej odpowiedzi, każdy będzie musiał sobie na nią odpowiedzieć sam.

Scott McCloud the Sculptor

Z czystym sumieniem mogę polecić Stwórcę każdemu, i fanom komiksu i tym, którzy nie mieli z nim wcześniej styczności. Jedynym minusem może być dość zaporowa cena (89 zł), ale w internecie można znaleźć tę pozycję dużo taniej, a i wydanie jest naprawdę porządne. Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że planowana jest ekranizacja komiksu.




6 komentarzy:

  1. Cena jest naprawdę zaporowa, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że pewnie komiks siedziałby u mnie do wakacji czyniąc tylko wyrzuty sumienia, że go nie czytam. Ale! Po recenzji czuję się tytułem zaintrygowana i będę rozważać jego zakup jeśli znajdę więcej czasu na ogarnięcie stosu rzeczy nie przeczytanych i wyjdę z tym na prostą :D/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest chyba jeden z nielicznych komiksów, który poleciłabym każdemu i cieszę się, że zwróciłam na niego uwagę. Nie wiem do końca jak jest obecnie z dostępnością tego tytułu, bo patrzę, że wydawnictwo robi dodruk.
      Ja na szczęście jestem raczej na bieżąco z czytaniem zakupionych mang, ale przez to ciągle rozglądam się i szukam jakiś innych dziwnych rzeczy :P

      Usuń
  2. Ciekawe, nie powiem, że nie. Ale ta cena... Chyba wolę sobie dodać kilka złotych więcej i sprowadzić artbook. X"D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam, gildia mi mówi, że już za 62 zł mogę kupić ten komiks, a to mniej niż Blame w twardej oprawie, a i stron więcej :P W ogóle komiksy to jakieś takie dużo droższe niż mangi są, pewnie przez wydanie i druk w kolorze, dlatego pewnie tak mało mam ich na półce (trzeba zacząć w totka grać ;)).

      Usuń
  3. Chętnie przeczytałabym ten komiks, choć cena rzeczywiście do szczególnie zachęcających nie należy. Poczekam na jakąś dobrą okazję. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chyba jednak zostanę przy mangach, chociaż opis brzmi całkiem intrygująco... ale jakoś wolę kupić mangi niż komiks ;)

    OdpowiedzUsuń

My profile picture
Grafikoholiczka nie wyobrażająca sobie dnia bez włączenia programu graficznego, interesująca się mangą i anime od czasu emisji Sailorek w tv. Za sprawą hobby rodzą się takie rzeczy jak prace graficzne, rysunki, przemyślenia i recenzje.
bla