W lipcu po raz drugi przyszło mi odwiedzić Berlin, a jako, że tym razem miałam więcej czasu postanowiłam odwiedzić dwa sklepy oferujące produkty związane z japońską popkulturą.
Pierwszy z nich, J-store mieści się przy Kantstrasse 125 i już z daleka widać było słodki szyld z Hello Kitty.
Na wystawie można było zobaczyć baśniowe stroje dla lolit inspirowane Alicją w krainie czarów.
Przed sklepem stały automaty, w których można było wylosować gadgety z Hello Kitty i My Little Pony. Obok była ławeczka, którą okupowali czytający otaku.
Sam sklep wydawał się mały, ale po wejściu można było zauważyć, że jest wypełniony po brzegi. Większa część to były oczywiście mangi.
Tyle szojek *.* Sama skusiłam się na jeden tom Kamisama Kiss.
Ciekawe za ile lat nadgonimy One Piece tak jak Niemcy.
Regały z mangami były dobrze oznaczone pod względem gatunków, czy wydawnictw, więc łatwo można było znaleźć to co się szuka.
Novelki.
Sporo też było różnych figurek.
Chętnie bym przygarnęła taką koszulkę z One Piece, ale nie było damskich rozmiarów.
Artbooki.
Było też trochę słodyczy (co dziwne nie było pocky), breloczków np. z Attack on Titan i cały stojak z copic markerami.
Kolejna słodka sukienka.
Na końcu sklepu stała fotobudka.
J-store okazał się być przytulnym sklepem ciasno wypełnionym po brzegi mangowymi gadgetami. Mimo tego skusiłam się tylko na jeden tom Kamisama Kiss (o którym napiszę jeszcze w kolejnej notce).
Odwiedziłam jeszcze Neo-Tokyo przy Schönhauserallee 188, ale zrobiłam zdjęcia tylko z zewnątrz
W odróżnieniu od poprzedniego, słodkiego sklepu, ten utrzymany był w klimatycznej czerni.
Asortyment wydawał się mniejszy niż w J-store, ale może dlatego, że jest to drugi sklep spod tego szyldu (pierwszy znajduje się w München).
Sporo było tu rzeczy dla fanów j-rocka, płyt, ubrań, czasopism. Mnie najbardziej zainteresowały gadgety z My neighbor Totoro.
Ogólnie mangi w Niemczech można dostrzec w każdej księgarni, w dość sporych ilościach. Kupując mapę w małym sklepiku na dworcu z gazetami stał stojak wypełniony One Piecem i Naruto, także z dostępność łatwo. Koszt pojedynczego tomiku to około 6,50 euro.
Tyle dobra na tak małej powierzchni.. W ogole strasznie zazdroszczę bogactwa tytułów.
OdpowiedzUsuńMnie brakuje trochę sklepów z azjatyckimi pierdołami :D od ubrań po jakieś kosmetyki, bo jak na razie jestem uzależniona od ebay'a :C
Ja bym chciała aby u nas więcej artbooków wychodziło, a i azjatyckie ciuszki też bym chętnie kupiła.
UsuńSuper :) Chętnie bym tam poszła ^^
OdpowiedzUsuńCiężko z takiego sklepu potem wyjść, tyle tego tam jest, że można godzinami przeglądać ;)
UsuńNieludzkie.
OdpowiedzUsuńCzytałam te yaoice. Chyba moja mania jest tak duża, że już przestałam ją ogarniać.
Szkoda, że to wszystko po niemiecku.
Faktycznie język jest jedyną przeszkodą, nie bardzo znam niemiecki, więc kupiłam tylko jeden tomik tytułu, który lubię.
UsuńBerlińskie sklepy mangowe takie piękne ;___; W ogóle mam słabość do widoku półek po brzegi wypełnionych mangami, szkoda tylko, że o ile Niemcy mają nieporównywalnie więcej tytułów niż my, o tyle polskie wydania prezentują się znacznie lepiej (tak, wiem, jestem dziwna i lubię sztywny, biały papier, mimo, że niektórym wali po oczach xD).
OdpowiedzUsuńPodoba mi się fakt, że można kupić byle shounena w kiosku. Mój Bleach, taki nieskończony. I w ogóle odczuwa, brak tego typu sklepów z azjatyckimi pierdołami w Polsce, chociaż yatta coś w tej sprawie zmienia.
Ładne zdjęcia, tak btw.
Też podobają mi się bardziej nasze polskie wydania, zwłaszcza papier i (często) projekty okładek. Uhh mi było smutno jak zobaczyłam, że z One Piece są tam praktycznie na bieżąco, gdzie jest już ponad 70 tomów, a u nas powoli dobijamy dopiero do 30 :<
UsuńNiby nasz rynek mocno się rozrósł na przełomie ostatnich paru lat, ale do takich potęg jak Francja, czy właśnie Niemcy jeszcze nam daleko. Szczególnie zazdroszczę im tej olbrzymiej ilości yaoiców i artbooków! T.T
OdpowiedzUsuńArtbooki też bym chętnie przygarnęła i szojki.
UsuńJak ładnie poukładane! (*o*) We włoskich sklepach mangowych z którymi miałam styczność był straszny bałagan. Najgorzej chyba było w takim z miłym właścicielem. Yaoi wymieszane z shoujo, josei z hentai a horrory były z komediami. Znaleźć coś tam było naprawdę trudno. Z jednej strony szacunek dla właściciela, ze wiedział gdzie co jest. Jednakże jak on mógł tak je poukładać?! Jego miła twarz kryła wredne i sadystyczne usposobienie :P
OdpowiedzUsuńHaha w sumie jakiś klucz w tym systemie był: yaoi z szojkami bo w sumie podobna grupa docelowa (dziewczyny), josei i hentai dla dorosłych, tylko jakoś horrory z komediami się gryzą ;)
UsuńSailorkowe figureczki śliczne <3
OdpowiedzUsuńJa w Niemczech przede wszystkim obkupiłabym się w niemieckie fanmangi, bo mam kilka swoich ulubionych (akurat nie Khaos Kai, którego zdjęcie Dio dałaś, ale w sumie jego też bym kupiła)
Właśnie mnie zastanawiało co to jest te "Dio", bo w obu sklepach dość mocno wyeksponowany był ten tytuł i kusił ładną okładką (jak bym znała lepiej niemiecki to może bym się pokusiła na niego).
UsuńOoo, lata temu był tekst o takich sklepach w Kompendium Kawaii. Niesamowicie mi się przydał, bo jakiś czas po publikacji miałam okazję być w Berlinie i mama zabrała mnie i brata do podobnego sklepu, ale tamten był ogólnokomiksowy z dużym działem mangu. Kupiłam dwa numery tego grubego magazynu z mangami w odcinkach (nie Jumpa, tylko drugiego, teraz nie pamiętam tytułu).
OdpowiedzUsuńOgólnie rynek niemiecki to piękno i dobro i, damn, warto byłoby znać język, bo można by sprowadzać i sprowadzać. Gdy zobaczyłam tę półeczkę z artbookami to mi ścisnęło przeponę, bo uwielbiam artbooki :) Zresztą, znałam kiedyś gościa, który nauczył się jezyka Marksa i Hitlera tylko po to, żeby móc kupić sobie bodaj Lady Oscar :)
Bardzo ładne zdjęcia, przyjemnie się patrzy :)
Dla chcącego nic trudnego i języka można by się w sumie nauczyć, ale cały czas mam nadzieję, że te bardziej popularne tytuły, które lubię zostaną wydane u nas.
Usuńtyle szczęścia w jednym pomieszczeniu! *o*
OdpowiedzUsuńzabierzcie mnie tam!!
Mnie musiał mąż wyciągać siłą z tych sklepów ;P
UsuńIle tych mang tam jest @_@ i artbooki, słodycze, pluszaki *^* ja to chciałabym, żeby jakikolwiek sklep z mangami był jakoś niedaleko mnie. A tu nie ma nic >.< ale i tak się cieszę, że polski rynek się tak ładnie rozrasta ^^
OdpowiedzUsuńW sumie mangi w empikach są, ale przydałby się jakiś taki stricte mangowy sklep, liczę, że Yatta się kiedyś gdzieś w trójmieście otworzy :)
UsuńWOW faajnie im :) ale mangi są droższe z tego co widzę a wydanie wcale nie lepsze.... :/
OdpowiedzUsuńFakt tytułów tam mają sporo, ale jeśli chodzi o ceny i jakość to u nas są lepsze ;) Zwłaszcza Mega Mangi od JPFa są super wydane.
UsuńAwww, tyle gejów i artbooków, zwłaszcza ten z AC :3 Damn, szkoda że niemieckiego nigdy specjalnie nie ogarniałam (choć kiedyś oglądało się na niemczurskiej stacji tv anime). Może kiedyś i u nas takie widoki będą? Życzę tego sobie i innym polskim fanom ;
OdpowiedzUsuńaaa *o* . Tyle wspaniałych gadżetów, na wyciągnięcie ręki *-* moim zdaniem coś 'nieziemskiego'. Także chciałabym zobaczyć taki sklep, ale na żywo * : ) .
OdpowiedzUsuń