Po nocy spędzonej w Osace przyszedł czas na zwiedzanie miasta. Pierwszy przystanek: Osaka castle.
Zamek wzniesiony został przez Hideyoshiego Toyotomiego, jednego z trzech wielkich zjednoczycieli Japonii. Po jego śmierci, władza polityczna spoczęła w rękach Tokugawy, który nie uznawał zwierzchnictwa syna Toyotomiego. Po dwóch oblężeniach zamek został zdobyty. Usytuowany na podwyższeniu posiada 8 pięter, z czego tylko 5 jest widocznych z zewnątrz. Nazywany jest złotym lub brokatowym ze względu na pozłacane elementy ozdobne. Otoczony fosą i kamiennym fundamentem miał chronić mieszkańców przed atakami.
Zamek jest rekonstrukcją, budowla niszczona była 3 razy - uderzył w nią piorun, została spalona podczas wojny domowej i zbombardowana w czasie II wojny światowej. W swojej oryginalnej postaci zachowały się tylko mury z wielkich granitowych bloków bez użycia zaprawy, zafundowane przez rodziny samurajskie.
Na terenie zamku znajduje się 13 innych obiektów. W jednym z nich trafiliśmy na ćwiczących zawodników judo.
Zamek otwarty jest dla turystów, w środku znajduje się muzeum i sklepik z pamiątkami. Wnętrze nie przypomina tradycyjnego zamku, przy odbudowie dostosowali je pod obiekt dla zwiedzających. Większość pięter poświęcona jest życiu Hideyoshiego Toyotomiego. Na uwagę zasługuje na pewno makieta bitwy The Summer War in Osaka pomiędzy Sanadą a Matsudairą.
Na najwyższym piętrze znajduje się taras widokowy, skąd można podziwiać całą panoramę obiektu. Możemy tu również z bliska przyjrzeć się pięknym zdobieniom i rzeźbom.
W czasie wolnym, oprócz zwiedzania mogliśmy ochłodzić się lodami i poszwendać po sklepikach z pamiątkami. Oprócz kupienia bardzo ładnych plakatów, można było nabyć specjalny pieniążek, na którym nabijano własny tekst. Za opłatą dało się uczestniczyć w cosplayu sioguna i cyknąć sobie pamiątkową fotkę. Nas zainteresował sklep z katanami, w którym wisiała taka oto kartka:
Rozpiska krajów do których możesz przywieźć sobie katanę. Uff na szczęście przy Polsce widnieje "ok" |
Spod zamku bezpośrednio ruszamy do ostatniej świątyni, jaką przyjdzie nam zobaczyć w Japonii. Shitenno-ji to jedna z najstarszych buddyjskich świątyń wybudowana na cześć bogini Kanon.
Najwyższym budynkiem w obiekcie jest pięciopiętrowa pagoda. Obok niej znajduje się zadaszenie pod którym wiszą złote lampiony ufundowane przez darczyńców. Na końcu stoi rzeźba smoka z kulą. Podobno potarcie jego kuli i głowy przynosi szczęście.
W środku głównej świątyni stoi posąg Buddy i bogini Kanon sporych rozmiarów. Kanon otacza ściana wypełniona małymi rzeźbami strażników.
Pomimo tego, że kompleks był bardzo piękny nie wyróżniał się niczym szczególnym i przypominał inne świątynie buddyjskie, które widzieliśmy podczas naszej wycieczki.
Byliśmy już w świątyniach dla ducha, czas wybrać się do świątyni dla ciała - tętniącą życiem ulicę handlową Dotonbori. Dotonbori znajduje się w dzielnicy Namba i jest jednym z najważniejszych miejsc w Osace.
Już z daleka widzimy zatłoczoną ulicę wypełnioną kolorowymi neonami i wielkimi szyldami z plastikowymi stworzeniami w trójwymiarze. Nie wiadomo na czym skupić wzrok, zewsząd witają nas sklepiki z pamiątkami, słodyczami i różnymi gadżetami, restauracje oraz knajpki. Po bokach czarują nas zapachem sprzedawcy ulicznego jedzenia, kusząc pysznymi takoyaki.
Zanim oddamy się zakupom musimy znaleźć punkt wymiany pieniędzy, na szczęście nasza japońska przewodniczka zdradza nam, że niedaleko znajduje się punkt informacji, gdzie możemy to zrobić. Trochę trzeba było się naszukać, ale warto było bo oprócz jenów wzbogaciliśmy się w przewodniki po Osaka z fajnymi sklepami i knajpkami.
"- Powiedz, że nie musimy wchodzić w ten tłum, żeby znaleźć kantor o.o - Niestety... T.T" |
Charakterystycznym znakiem tej dzielnicy, oprócz wielkiego, czerwonego kraba jest biegnący atleta Glico, który kojarzony jest ze słodyczami tej firmy (znanej przede wszystkim z Pocky). Spółka ta została założona w 1922 właśnie w Osace.
Naszym celem było znalezienie dobrego miejsca na obiad, co wcale nie okazało się takie proste, bo japońskie mapy są bardziej umowne i to co się wydaje tuż obok, wcale niekoniecznie musi być tak blisko. Po posiłku zboczyliśmy z najbardziej obleganej trasy i poszwendaliśmy się trochę. Natrafiliśmy na 2 demonstracje, jedna dotyczyła sytuacji Koreańczyków w Japonii, a druga sprzeciwiała się używaniu energii atomowej w związku z katastrofą w Fukushimie. Pomimo dość napiętej atmosfery, która towarzyszyła obu wydarzeniom, wszystko przebiegało w niesamowitym porządku i zorganizowaniu, zabezpieczone przez policję. Przy debacie pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami sytuacji Koreańczyków w Japonii wywiązała się zażarta dyskusja, ale nie było mowy, żeby doszło do jakiś rozruchów jak to ma miejsce u nas przy każdej okazji.
Pod wieczór wróciliśmy do centrum Dotonbori zrobić zakupy i kupić ostatnie pamiątki. Byliśmy obładowani dwiema wielkimi torbami słodyczy, ale to i tak nic w porównani z chińskimi turystami, którzy taszczyli ze sobą po co najmniej 6 wielkich pakunków. Ponoć zjeżdżają specjalnie do Osaki by kupić tanie i dobre maszynki do ryżu.
Jako, że w Nambie mieliśmy czas wolny, sami wracaliśmy do hotelu metrem. Mieliśmy małe problemu z kupnem biletu, ale miła pani Japonka na migi pokazała nam o co chodzi. Przed pójściem spać jeszcze obowiązkowa wizyta w 7-Eleven po kolację i możemy żegnać się z Japonią. Następnego dnia z samego rana czeka nas podróż na lotnisko i lot do Amsterdamu.
Po resztę zdjęć zapraszam jutro na fanpage'a.
Pierwsze zdjęcie jest prześliczne. <3
OdpowiedzUsuńNamba! <3 Chociaż muszę się przyznać, że jednak częściej odbijam do Nipponbashi i bardziej mangowej części Namby. hah ^^"
OdpowiedzUsuńZazdroo, że masz to teraz na co dzień o.o
UsuńUgh, jeśli kiedyś pojadę do Japonii to OSAKAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia. <3 Chciałam bym zobaczyć wszystkie te miejsca na żywo. *^*
OdpowiedzUsuńOsaka to jeden z kluczowych punktów do odhaczenia, będąc w Japonii.
OdpowiedzUsuńAle bym sobie sprawiła taką katanę! To by było :D
Przepiękne zdjęcia!
Mój luby myśli żeby sobie sprawić katanę przy następnej podróży, tylko weź to jakoś potem przewieź do Polski jak to takie niewymiarowe jest.
UsuńPst, jako fanka Hideyoshiego muszę zwrócić uwagę, że jego imię się w języku polskim odmienia ;)
OdpowiedzUsuńSzalenie Ci zazdroszczę tej wyprawy do Osaki, ten zamek łączy się z całą masą bardzo ważnych dla mnie wydarzeń historycznych. Ale potem zobaczyłam te tłumy i mi się odzazdrościło, więc dzięki, że prezentujesz wszystkie aspekty podróży, jedna i ta sama notka, a już mi lepiej xD
Dzięki już poprawione :)
UsuńOj tam zaraz tłumy, czasem w lidlu na wyprzedaży jest gorzej ;)
To wszystko jest takie piękne... Boże, zabierz mnie tam ;_;
OdpowiedzUsuń