Powrót legendy? - recenzja Kawaii

Kawaii magazyn 46

Pamiętam jakby to było wczoraj, idąc do szkoły rano, zahaczyłam o kiosk Ruchu z nadzieją, że mają już nowy numer ulubionej gazety. Drżącym głosem spytałam pana sprzedawcy: “Czy jest…?”. Starszy pan doskonale wiedział o co mi chodzi, w końcu to pytanie padało regularnie co jakiś czas. Z uśmiechem podał mi nowiuteńki numer wyczekiwanego przeze mnie magazynu. I nie chodzi mi o Bravo, które namiętnie czytywały moje koleżanki, a o Kawaii.

Gdy jakiś czas temu pojawiła się jak grom z jasnego nieba informacja o reaktywacji Kawaii myślałam, że to żart. Ostatni numer “oficjalnego” Kawaii wyszedł 15 lat temu, czy po tak długiej przerwie, w dobie internetu fani wciąż będą zainteresowani papierowym wydaniem magazynu? Zwłaszcza, że na naszym rynku mieliśmy już kilka gazet zajmujących się tematyką mangi i anime (obecnie chyba tylko Kyaa! i Otaku wciąż co jakiś czas wychodzą) i niestety większa część z nich ukazywała się bardzo krótko. Sama mam kilka numerów Arigato i Otaku, ale niestety nie spełniały one moich oczekiwań, brak w nich było ciekawych recenzji, często opis kończył się na streszczeniu fabuły. W Arigato podobał mi się dział z opisami mniej znanych mang, ale to jednak było za mało, żeby kupować każdy numer. Raz kupiłam też Kyaa!, ze względu na plakat, ale poziom artykułów był naprawdę słaby.  Dlaczego więc ludzie mieliby wrócić do Kawaii? O starym Kawaii i jego późniejszych losach, pisałam na początku działalności bloga. Zainteresowanych odsyłam tu i tu.

Oczekiwania były ogromne. Z jednej strony “starzy”, w których obudziła się nostalgia, z drugiej “młodzi” podekscytowani tym, że w końcu będą mogli poznać legendarne Kawaii. Ja zaliczam się do tego pierwszego grona i z niecierpliwością wyczekiwałam premiery. Niestety, bardzo szybko pojawiły się pierwsze zgrzyty. Okazało się, że nowy numer nie jest bez wad, a wręcz jest ich zaskakująco sporo. Balonik napełniony “hypem” pękł wylewając potoki hejtu, który w krótkim czasie zalał internet. Nie dowierzając, że jest aż tak źle, nabyłam swój numer w pobliskim Kolporterze (który o dziwo stał na półce razem z gazetami o komputerach, a nie jak przypuszczałam wśród dziecięcych pisemek) i przysiadłam do oglądania i czytania.

Kawaii magazyn spis treści

Wygląd

Pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne. Schludna, nieprzeładowana okładka, pasująca do poprzednich numerów. Logo przeszło drobny facelifting, rezygnując z efektów imitujących 3d, a stając się bardziej płaskie i uproszczone, co idealnie wpasowuje się w ciągle panujący trend flat. To co mi się nie podoba to zbyt cienki papier użyty przy okładce, przez co dość łatwo ją zniszczyć. Podejrzewam, że na ten fajny papier powlekany matową folią znany z Mangazynu nie mamy co liczyć, ale nieco większa gramatura tego co jest obecnie powinno wystarczyć. Sam magazyn nie wydaje się zbyt obszerny, ale ma aż 98 stron, więc cena 6,99 zł nie wydaje się zbyt wygórowana (dla przypomnienia ostatni numer Kawaii kosztował 9,50 zł).

Magazyn Kawaii 2018 plakat

Jako dodatek dostajemy 2 plakaty, jeden z Goku, drugi z Ataku Tytanów. Plakaty mnie nie interesują, ale zdziwiło mnie, że są one wielkości A4 i wydrukowane na tym samym papierze co reszta stron, przez co są bardzo delikatne. Tak samo było w Mangazynie o ile dobrze pamiętam. Dziwi również wybór grafiki z Goku, która jest vectorowym renderem autora z deviantartu.

Kawaii czasopismo recenzja Your Lie in April

Przeglądając środek trzeba pochwalić szatę graficzną i skład. W większości przypadków obie te rzeczy są bardzo ładne i dopracowane. Bez zbędnych ozdobników oraz masy niemodnych gradientów i innych rozpraszających efektów. Jest schludnie i czysto. Wizualnie, najładniejsza jest dla mnie oprawa tekstu do serii Your lie in April. Te delikatne, różowe płatki wiśni w tle idealnie ilustrują opisywaną serię. Bardzo przyjemnie prezentują się również np. recenzja Ataku Tytanów (a zwłaszcza dwie pierwsze strony) i Akiry.

Magazyn Kawaii Atack on Titan

Nie obyło się niestety bez kilku wpadek. Źle dobrane, powtarzające się obrazki w przeglądzie premier, brakujący margines w stopce redakcyjnej, czy wyłażące wypunktowanie na zdjęciu na str. 98. To kwiatki, które rzuciły mi się od razu w oczy, a znalazłoby się więcej.

Treść

Wizualne ochy i achy mamy już za sobą, czas przejść do samej treści. Na początku otrzymujemy wstępniak, który zapewnia nas jak bardzo wspaniały, pełen pasji i fantastycznych materiałów jest to numer. Hmm zobaczymy.  Szybkie spojrzenie na spis treści uświadamia mnie, że sporo tu tekstów popularnych serii, ale znajdę i coś dla siebie. Mamy tu małą niekonsekwencję w zapisie tytułów poszczególnych serii, raz są tytuły oryginalne, innym razem polskie i/lub angielskie. Jest to zrozumiałe gdy na naszym rynku występują serie pod takim zapisem (Atak Tytanów od JPFa), ale polski podtytuł przy Your Lie in April (na Netflixie mamy tylko angielski tytuł), czy angielski Food Wars (Kulinarne pojedynki + japoński podtytuł widnieje na tomikach od Waneko)  wprowadzają małe zamieszanie. Najlepiej byłoby wszędzie dawać oryginalne tytuły plus polskie odpowiedniki, jeśli seria jest wydawana u nas.

Dalej rozpoczyna się 5-cio stronicowy przegląd premier anime, niestety już nieaktualny bo na wiosnę 2018. Przegląd zajmuje sporo miejsca i są to tylko lakoniczne opisy poszczególnych tytułów. Szkoda, że autor nie dorzucił chociaż kilku słów od siebie o danej serii. Dalej mamy kolejne 5 stron tym razem z anime na Netflixie. Szkoda, że znowu są to po prostu krótkie opisy. Gdzieś spotkałam się z opinią, że taki spis jest niepotrzebny, przecież każdy może sobie wejść na Netflixa i sam sprawdzić jakie anime oferuje. Wydaje mi się, że nie każdy ma dostęp do tego serwisu i nie każdy chce od razu zakładać sobie konto (tak wiem, pierwszy miesiąc za darmo, ale kartę i tak musisz podpiąć), aby sprawdzić czy np. jego ulubiona seria jest akurat dostępna. Nie znalazłam w internecie pełnej rozpiski wszystkich aktualnie oferowanych serii, więc myślę, że ta lista z Kawaii na pewno komuś się przyda.

Magazyn Kawaii anime

Kolejna strona to aktualności wydawnicze, niestety są one niepełne. Przy Waneko mamy tylko rozpiskę nowych tytułów. Brak miejsca? To już lepiej było przy wszystkich wydawnictwach dać tylko premiery nowych serii, a tak to wychodzi, że Waneko wydaje najmniej. Duży minus za brak wydawnictwa Okami.

To co przeczytałam w pierwszej kolejności to nie recenzję, a felietony z działu różności: Anime w Polsce, narodziny fandomu i Kawaii wspomnienia. I choć oba teksty wydają mi się niepełne i urwane, a część informacji jest mi znana to i tak z ciekawością zagłębiłam się w lekturze. Myślę, że sporo młodszych czytelników chętnie dowie się jak to kiedyś było.

Gazeta Kawaii 2018 Fandom

Nie przeczytałam jeszcze wszystkich recenzji, ale na pierwszy ogień wzięłam Hoozuki no reitetsu, twórczość Junjiego Ito i Odrodzony jako Yamcha. Wszystkie teksty czytało się bardzo dobrze, zwłaszcza ten z Yamchą (swoją drogą polecam tę krótką historię, jeśli JPF to kiedyś wyda na pewno dołączy do mojej kolekcji).

Gorzej wygląda artykuł o Kulinarnych pojedynkach. Na 4 stronach znajdziemy streszczenie pierwszych odcinków i opis bohaterów. Trochę mało. Zmniejszając obrazki, na pewno znalazłoby się miejsce na kilka przemyśleń autorów, informacje na temat animacji, muzyki, wierności ekranizacji czy chociażby wspomnienie o polskim wydaniu mangi. W tekście znajdują się niestety spoilery z przeszłości Eriny i opis elitarnej dziesiątki.

Magazyn Kawaii 2018 Food Wars

W tekstach sporo miejsca poświęca się ciekawostkom. Niektórym to przeszkadza, mnie wręcz przeciwnie, właśnie takie smaczki mnie najbardziej interesują. Przeglądając magazyn często czytałam tylko te dodatkowe informacje jak np. problemy w studiach anime przy produkcji Dragon Ball Super, czy kontrowersje ze strojem Sarady w tekście o Boruto. Suche opisy anime interesują mnie najmniej bo albo mniej więcej wiem o czym jest dana seria albo mogę to sobie na szybko wyguglować.

W magazynie znalazł się również kącik poświęcony grom (Pokemony, Danganronpa), muzyce, czy znany z poprzednich numerów cykl Rysuj z Kawaii. Pod koniec znajdziemy obszerną bajkę dziadka Darka w klimacie japońskich opowieści.

Nowe Kawaii Lekcja rysunku

Powrót legendy?

Podsumowując ten mój cały wywód, nowe Kawaii nie jest idealne, ma naprawdę sporo wad i błędów. Takie kwiatki jak powielone, złe zdjęcia w newsach, pomylone informacje w opisach bohaterów z YoI, czy literówki nie powinny mieć miejsca. Rozczarowuje również poziom niektórych artykułów. Wydaje mi się, że ten pierwszy po długiej przerwie numer nie jest do końca dopracowany. We wstępie obiecali sporo, niestety nijak ma się to do rzeczywistości.

Rozumiem krytykę jaka przetoczyła się po internecie, z wieloma opiniami się zgadzam, ale nie spodziewałam się, że w większość nie zostawi na Kawaii nawet jednej suchej nitki. Przypominam sobie czasy gdy czytałam Otaku i Arigato i nie raz poziom tekstów pozostawiał wiele do życzenia (o Kyaa! nawet nie będę wspominać) i nie pamiętam, żeby ludzie robili z tego aż taką dramę. Może przyczyną jest to, że w teorii nie jest to nowa gazeta i redakcja powinna wiedzieć co robić? A może nostalgia to za mało, aby na powrót przyciągnąć starszych fanów? Czy naprawdę poziom aż tak się obniżył w stosunku do poprzednich numerów? Czy może czytelnicy, w dobie internetu stali się bardziej wymagający?

Magazyn Kawaii Junji Ito

Liczę na to, że ten kubeł zimnej wody od fanów obudzi redakcję i wyciągnie ona właściwe wnioski przy kolejnym numerze. Ode mnie mają kredyt zaufania, bo moim zdaniem Kawaii ma potencjał, stać się magazynem o mandze i anime na miarę obecnych czasów. Trzymam kciuki.



11 komentarzy:

  1. Graficznie wygląda naprawdę fajnie, mnie najbardziej podoba się to przy tekście o twórczości Ito. :)
    (Chociaż okładka jak dla mnie paskudna: nie żebym miała coś do DB, ale obrazek mogliby wybrać lepszy.)
    Wszystko to nie zmienia jednak faktu, że tego typu otaku gazetki nie są dla mnie, więc w nowe Kawaii też nie zainwestuję. Mimo wszystko trzymam kciuki za to, żeby wydali kolejne numery i żeby były lepsze. ^^
    Dzięki wielkie za szczegółową notkę, bo dzięki niej mogę sobie wyrobić pogląd na ten powrót legendarnego Kawaii bez samodzielnego kupowania go. ;>
    No i mam nadzieję, że w najbliższym czasie na blogu pojawi się więcej postów, bo ta przerwa wcale mi się nie podobała! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też ten Goku na okładce nie bardzo się podoba, ale podejrzewam miał przyciągnąć jak najwięcej osób.
      Ja tam od czasu do czasu lubię przysiąść do papierowej gazety, więc jeśli będą jakieś ciekawe artykuły to pewnie będę od czasu do czasu kupować.
      Nic nie obiecuję, ale w planach jest więcej postów :)

      Usuń
  2. Mi wystarczyło zdjęcie strony z postaciami z Yuri on Ice, gdzie dwóch bohaterów ma właściwie to samo kopiuj-wklej jeśli chodzi o dane, a to wcale nie jedna i ta sama postać. Na czyimś blogu - okej, można poprawić, następne osoba już nie przeczyta babola. Ale w czasopiśmie... ugh, między innymi dlatego kiedyś odrzuciło mnie od Otaku, więc nie wiem czy jak już kupię Kawaii z sentymentu, to nie będę się po prostu bała go przeczytać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym tekście o YoI wszyscy trzej mieli te same dane XD Ktoś po prostu zrobił szablon i zapomniał podmienić tekstów.
      Kolejny numer pewnie kupię, żeby sprawdzić czy poziom idzie ku górze, czy lepiej sobie darować Kawaii.

      Usuń
  3. Oryginalnego Kawaii nigdy nie miałam okazji przeczytać i nie ciągnie mnie do nowej wersji. Szczególnie po twoim opisie błędów (Chociaż graficznie prezentuje się naprawdę ślicznie)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja od czasu do czasu lubię sobie poczytać papierowe gazety, więc trzymam kciuki, żeby Kawaii jednak wróciło do formy :)

      Usuń
  4. Kiedy wychodziło Kawaii mnie nie było jeszcze w fandomie, więc sentymentu nie mam. Z takich mangogazetek mam tylko niesławny 5 numer Visual Scene (chyba przyciągnął mnie tą do bólu złą okładką z Hellsingiem) i trzy numery Kyaa, z czego jeden numer kupiła moja siostra. Wszystko dla plakatów xD (których notabene i tak nie zawiesiłam, bo są dwustronne i szkoda). Nigdy też nie wpadłam na pomysł, by przeczytać więcej niż dwa-trzy artykuły z danej gazetki. Przeglądam je tylko pod kątem tytułów, które znam i lubię, i o nich czytam. :} No ale, może kupię sobie jeden z nowych numerów Kawaii, jeśli dalej to będzie wychodzić i coś mnie w nim zainteresuje. Jednak nie jestem i nigdy nie byłam targetem gazet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha mnie też Kyaa skusiło plakatem (z Kwiatów grzechu) i czytając niektóre teksty czułam zażenowanie, więc chyba z nowym Kawaii nie jest jeszcze tak źle ;)

      Usuń
  5. Kurde, chciałam to kupić z ciekawości (niestety jestem za młoda by mieć sentyment, chlip), a teraz to się waham. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden numer zawsze można na spróbowanie kupić, chociaż nie wiem czy akurat ten :P

      Usuń

My profile picture
Grafikoholiczka nie wyobrażająca sobie dnia bez włączenia programu graficznego, interesująca się mangą i anime od czasu emisji Sailorek w tv. Za sprawą hobby rodzą się takie rzeczy jak prace graficzne, rysunki, przemyślenia i recenzje.
bla