Narzekałam, że nie ma zimy to teraz się doczekałam. Śniegu prószy, za oknem -12, a ja siedzę z moimi
Pogodowy wstęp mamy już za sobą, czas zająć się stosikiem, trochę nietypowym bo dwumiesięcznym. Przybyło: One-Punch Man 1, Berserk 6, Doll Song 5, Bestia z ławki obok 1, Horimiya 2, Uśmiech Kanoko 2, One Piece 36, Deadman Wonderland 9, Ścieżki Młodości 11, Wilcze dzieci 3, Powóz lorda Bradleya, Blask księżyca (light novel), Chi Sweet Home 1 (niemieckie wydanie), Ctrl + T Inio Asano Works (artbook, wydanie niemieckie) i komiks Stwórca.
To już szósty tom Berserka, szybko idzie. Tym razem mamy fajne sceny z Gutsem i Cascą, a Gryffith powoli odsłania swoje groźne oblicze. Bardzo się cieszyłam, że seria ponownie została wznowiona przez autora, ale po kilku miesiącach Miura znowu odpuścił, no ileż można. Przy okazji szykuje się nowe anime, niestety po teaserze widać, że twórcy idą na łatwiznę i zaserwują nam mnóstwo ohydnego CGI, czemu nam to robicie T.T? Tak świetna i dynamiczna kreska Miury chyba zasługuje na coś więcej niż tylko 3d, które wygląda jak kiepska gra komputerowa.
One Punch-Man skusił mnie świetnym, olbrzymim plakatem, który na pewno zawiśnie u mnie na ścianie, muszę tylko taką dużą ramę skombinować. Przy anime bawiłam się bardzo dobrze, więc myślę, że z mangą będzie podobnie, jak nie lepiej patrząc na tłumaczenie.
W One Piece intryga się zagęszcza, załoga Słomianych została podzielona, a Robin oskarżono o próbę morderstwa. Niewątpliwie Water 7 jest jednym z moich ulubionych arców w OP. Historie Nami i Robin to najlepsze i najbardziej poruszające wydarzenia z życia załogantów Luffiego.
Z kolei Blask księżyca bardzo mnie rozczarował. Liczyłam się z tym, że historia nie będzie w moim guście, ale może chociaż wątek z kryminalną zagadką mógłby mnie zainteresować, niestety nie. Przymierzam się do recenzji tej książki, więc pewnie w oddzielnej notce będzie więcej przemyśleń na ten temat.
Horimiya to przyjemne czytadło, pomimo, że problemy bohaterów są trochę wyolbrzymione. Podoba mi się jak bohaterowie zbliżają się do siebie małymi kroczkami, mam jednak nadzieję, że nie będzie to na siłę przeciągane i utrudniane. Ostatnio dowiedziałam się, że ta seria ma 3 odcinkowe OVA, trzeba będzie zobaczyć.
Jeszcze tylko dwa tomiki do zakończenia Ścieżek Młodości, już nie mogę się doczekać. Wydaje mi się, że ta część jest trochę lepsza od poprzedniej, pewnie dlatego, że nie ma tu Narumi. Kou nie odpuszcza i postanawia walczyć o Futabę, sporo mamy scenek, w których widać jak Mabuchiemu zależy. Pomimo, że nie przepadam za Toumą, zaczyna mi się go robić żal. Malutki Kominato jest mega słodki.
Przy Deadman Wonderland znowu zaczynam się zastanawiać po co ja to w ogóle kupuję, chyba tylko aby poznać zakończenie. Fabuła i bohaterowie stają się dla mnie coraz bardziej obojętni. Coraz trudniej skupić mi się na poczynaniach Ganty, jego kolejne walki nie wzbudzają emocji, a śmierć jednej z ważniejszych postaci skwitowałam wzruszeniem ramion. Może teraz, gdy już oficjalnie wiadomo kim jest Wretched Egg, historia nieco się zmieni.
W moje ręce trafił już ostatni tom Doll Song, bardzo mnie cieszy, że to już koniec. Rysunki Lee Sun-young są naprawdę ładne, ale w połączeniu z historią, fabuła wydaje się być strasznie chaotyczna. Często nie byłam do końca pewna co się w danej scenie dzieje, zwłaszcza, że lokalizacje dość często przeskakują z miejsca na miejsce. Jestem teraz gdzieś w połowie tomiku i nie mam motywacji do dalszej lektury, a chyba ostatnia część powinna wzbudzać większe emocje. Dlatego, chociaż jestem miłośniczką rysunków autorki, nie zdecyduję się na jej kolejny komiks od Yumegari. Od tego wydawnictwa jak na razie zbierałam tylko Doll Song i Savage Garden i w obu przypadkach w początkowych tomach pojawiają się kolorowe strony, a w kolejnych albo wybiórczo, albo wcale. Nie wiem co jest przyczyną, ale to trochę dziwne jak dla mnie.
One Punch-Man skusił mnie świetnym, olbrzymim plakatem, który na pewno zawiśnie u mnie na ścianie, muszę tylko taką dużą ramę skombinować. Przy anime bawiłam się bardzo dobrze, więc myślę, że z mangą będzie podobnie, jak nie lepiej patrząc na tłumaczenie.
W One Piece intryga się zagęszcza, załoga Słomianych została podzielona, a Robin oskarżono o próbę morderstwa. Niewątpliwie Water 7 jest jednym z moich ulubionych arców w OP. Historie Nami i Robin to najlepsze i najbardziej poruszające wydarzenia z życia załogantów Luffiego.
Z kolei Blask księżyca bardzo mnie rozczarował. Liczyłam się z tym, że historia nie będzie w moim guście, ale może chociaż wątek z kryminalną zagadką mógłby mnie zainteresować, niestety nie. Przymierzam się do recenzji tej książki, więc pewnie w oddzielnej notce będzie więcej przemyśleń na ten temat.
Horimiya to przyjemne czytadło, pomimo, że problemy bohaterów są trochę wyolbrzymione. Podoba mi się jak bohaterowie zbliżają się do siebie małymi kroczkami, mam jednak nadzieję, że nie będzie to na siłę przeciągane i utrudniane. Ostatnio dowiedziałam się, że ta seria ma 3 odcinkowe OVA, trzeba będzie zobaczyć.
Jeszcze tylko dwa tomiki do zakończenia Ścieżek Młodości, już nie mogę się doczekać. Wydaje mi się, że ta część jest trochę lepsza od poprzedniej, pewnie dlatego, że nie ma tu Narumi. Kou nie odpuszcza i postanawia walczyć o Futabę, sporo mamy scenek, w których widać jak Mabuchiemu zależy. Pomimo, że nie przepadam za Toumą, zaczyna mi się go robić żal. Malutki Kominato jest mega słodki.
Przy Deadman Wonderland znowu zaczynam się zastanawiać po co ja to w ogóle kupuję, chyba tylko aby poznać zakończenie. Fabuła i bohaterowie stają się dla mnie coraz bardziej obojętni. Coraz trudniej skupić mi się na poczynaniach Ganty, jego kolejne walki nie wzbudzają emocji, a śmierć jednej z ważniejszych postaci skwitowałam wzruszeniem ramion. Może teraz, gdy już oficjalnie wiadomo kim jest Wretched Egg, historia nieco się zmieni.
W moje ręce trafił już ostatni tom Doll Song, bardzo mnie cieszy, że to już koniec. Rysunki Lee Sun-young są naprawdę ładne, ale w połączeniu z historią, fabuła wydaje się być strasznie chaotyczna. Często nie byłam do końca pewna co się w danej scenie dzieje, zwłaszcza, że lokalizacje dość często przeskakują z miejsca na miejsce. Jestem teraz gdzieś w połowie tomiku i nie mam motywacji do dalszej lektury, a chyba ostatnia część powinna wzbudzać większe emocje. Dlatego, chociaż jestem miłośniczką rysunków autorki, nie zdecyduję się na jej kolejny komiks od Yumegari. Od tego wydawnictwa jak na razie zbierałam tylko Doll Song i Savage Garden i w obu przypadkach w początkowych tomach pojawiają się kolorowe strony, a w kolejnych albo wybiórczo, albo wcale. Nie wiem co jest przyczyną, ale to trochę dziwne jak dla mnie.
Pamiętam, że trochę psioczyłam na Uśmiech Kanoko, ale w gruncie rzeczy świetnie się bawię przy tej mandze. W wielu aspektach jest ona prawdziwa do bólu, obnażając ludzką (nastoletnią) naturę, pełną fałszywych uśmiechów, zawiści i kłamstwa. Poza tym naprawdę polubiłam główną bohaterkę, która jest przeciwieństwem heroin z mang shoujo.
Zdarza Wam się czasem kupić mangę tylko ze względu na jednego bohatera, który na dodatek nie jest główną postacią i z góry znajduje się na przegranej pozycji? Ja tak zrobiłam w przypadku Bestii z ławki obok. Skąd miałam wiedzieć, że czytając kiedyś skany tak bardzo przypadnie mi gustu Yamaken? Przed kupnem miałam mały konflikt wewnętrzny, bo jestem wręcz uczulona na męskiego antagonistę, a im dalej tym bardziej moja niechęć do niego wzrastała. Nie przepadam za takimi naiwnymi agresorami, którzy praktycznie bez powodu spuszczają innym łomot, niezależnie czy to facet czy kobieta. Może trochę sobie teraz przeczę, patrząc przez pryzmat Tsukasy z mojego ulubionego Hana Yori Dango, ale tu Haru wydaje mi się, delikatnie mówiąc, głupi.
Widzicie jak Hana płacze na okładce ostatniego tomu Wilczych dzieci? Czuję się podobne, tak mi smutno, że to już koniec. Niby film dobrze znałam, ale ta sama opowieść z rysunkami Yu, jakby nabrała nowego wydźwięku, takiego delikatniejszego i bardziej uroczego. Dodatkowo na koniec, historia została wzbogacona kilkoma dodatkowymi stronami prezentującą (niezbyt odległą) przyszłość bohaterów. W sumie za wiele to to nie wnosi, ale cieszy taka drobna niespodzianka.
Pamiętacie jak Waneko "zażartowało" sobie w prima aprilis, że wyda mangę otagowaną jaką seinen, dramat, przemoc i gwałt? Tak, to właśnie Powóz Lorda Bradleya, który wszedł do kolekcji "Jednotomówek Waneko". Tytuł ten przeczytałam w skanach, by przekonać się co w nim jest takiego kontrowersyjnego (zwłaszcza żyjąc w przekonaniu, że to jednak nie zostanie u nas wydane) i muszę przyznać, że jest mocna i szokująca rzecz. W skład tomiku wchodzi kilka opowieści, który łączy tytułowy powóz, dający nadzieję na lepsze jutro urodziwym sierotom. Niewiedzą one jednak, że czeka je prawdziwe, okrutne i bezwzględne piekło. Manga na pewno nie dla wszystkich.
W grudniu moją kolekcję zasilił kolejny komiks. Stwórca to spora cegiełka, w której główny bohater - rzeźbiarz, kiedyś uznawany za utalentowanego i cenionego, zmaga się z zapomnieniem i bezsilnością wynikającą z niemocy stworzenia wymarzonych dzieł. Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy artysta dostaje propozycję od samej Śmierci. Cały komiks utrzymany jest w błękicie, a graficznie inspirowany jest stylem mangowym, także tym bardziej zwrócił on moją uwagę. Jestem na razie gdzieś na początku lektury, więc póki co nic więcej napisać nie mogę.
Ostatni miesiąc roku przyniósł mi kolejny wyjazd do naszych zachodnich sąsiadów. Przy okazji zahaczyłam o księgarnię i zaopatrzyłam się w dwa tytuły: Kleine Katze Chi czyli Chi's Sweet Home, tym razem tom pierwszy, bo w tamtym roku mieli tylko od drugiego wzwyż. Chi jest chyba jedyną mangą, w której rozumiem niemieckie dialogi - nie są one zbyt rozbudowane, a sporo rzeczy można wywnioskować z kontekstu obrazkowego. Do tego wydanie jest w pełnym kolorze, więc ciężko mi się oprzeć urokowi słodkiej Chi.
Druga zdobycz to artbook z pracami Inio Asano (Solanin, Osiedle promieniste, Punpun) - Ctrl+T. Oprócz kolorowych ilustracji i rysunków, znajdziemy tu kilka krótkich komiksów, szkice, storyboardy i sporo informacji o autorze.
Zdarza Wam się czasem kupić mangę tylko ze względu na jednego bohatera, który na dodatek nie jest główną postacią i z góry znajduje się na przegranej pozycji? Ja tak zrobiłam w przypadku Bestii z ławki obok. Skąd miałam wiedzieć, że czytając kiedyś skany tak bardzo przypadnie mi gustu Yamaken? Przed kupnem miałam mały konflikt wewnętrzny, bo jestem wręcz uczulona na męskiego antagonistę, a im dalej tym bardziej moja niechęć do niego wzrastała. Nie przepadam za takimi naiwnymi agresorami, którzy praktycznie bez powodu spuszczają innym łomot, niezależnie czy to facet czy kobieta. Może trochę sobie teraz przeczę, patrząc przez pryzmat Tsukasy z mojego ulubionego Hana Yori Dango, ale tu Haru wydaje mi się, delikatnie mówiąc, głupi.
Widzicie jak Hana płacze na okładce ostatniego tomu Wilczych dzieci? Czuję się podobne, tak mi smutno, że to już koniec. Niby film dobrze znałam, ale ta sama opowieść z rysunkami Yu, jakby nabrała nowego wydźwięku, takiego delikatniejszego i bardziej uroczego. Dodatkowo na koniec, historia została wzbogacona kilkoma dodatkowymi stronami prezentującą (niezbyt odległą) przyszłość bohaterów. W sumie za wiele to to nie wnosi, ale cieszy taka drobna niespodzianka.
Pamiętacie jak Waneko "zażartowało" sobie w prima aprilis, że wyda mangę otagowaną jaką seinen, dramat, przemoc i gwałt? Tak, to właśnie Powóz Lorda Bradleya, który wszedł do kolekcji "Jednotomówek Waneko". Tytuł ten przeczytałam w skanach, by przekonać się co w nim jest takiego kontrowersyjnego (zwłaszcza żyjąc w przekonaniu, że to jednak nie zostanie u nas wydane) i muszę przyznać, że jest mocna i szokująca rzecz. W skład tomiku wchodzi kilka opowieści, który łączy tytułowy powóz, dający nadzieję na lepsze jutro urodziwym sierotom. Niewiedzą one jednak, że czeka je prawdziwe, okrutne i bezwzględne piekło. Manga na pewno nie dla wszystkich.
W grudniu moją kolekcję zasilił kolejny komiks. Stwórca to spora cegiełka, w której główny bohater - rzeźbiarz, kiedyś uznawany za utalentowanego i cenionego, zmaga się z zapomnieniem i bezsilnością wynikającą z niemocy stworzenia wymarzonych dzieł. Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy artysta dostaje propozycję od samej Śmierci. Cały komiks utrzymany jest w błękicie, a graficznie inspirowany jest stylem mangowym, także tym bardziej zwrócił on moją uwagę. Jestem na razie gdzieś na początku lektury, więc póki co nic więcej napisać nie mogę.
Ostatni miesiąc roku przyniósł mi kolejny wyjazd do naszych zachodnich sąsiadów. Przy okazji zahaczyłam o księgarnię i zaopatrzyłam się w dwa tytuły: Kleine Katze Chi czyli Chi's Sweet Home, tym razem tom pierwszy, bo w tamtym roku mieli tylko od drugiego wzwyż. Chi jest chyba jedyną mangą, w której rozumiem niemieckie dialogi - nie są one zbyt rozbudowane, a sporo rzeczy można wywnioskować z kontekstu obrazkowego. Do tego wydanie jest w pełnym kolorze, więc ciężko mi się oprzeć urokowi słodkiej Chi.
Druga zdobycz to artbook z pracami Inio Asano (Solanin, Osiedle promieniste, Punpun) - Ctrl+T. Oprócz kolorowych ilustracji i rysunków, znajdziemy tu kilka krótkich komiksów, szkice, storyboardy i sporo informacji o autorze.
Jak dla mnie kawia brzmi super! Mam tylko nadzieję, że nikt nie będzie zmieniał nazwy szczureczkom...
OdpowiedzUsuńBerserk to dla mnie wielkie rozczarowanie, wszyscy mówią, dalej będzie lepiej, poczekaj do 4 tomu, 5, 6... Niech sobie robią anime jak chcą. Znajomi mówią, że nie przemawia do mnie ta manga, bo hyhy, jestem laską, ale jakoś Vinland Sagę uwielbiam. Szosty tom mnie morduje.
Chciałoby się kupić Jednostrzałowca, ale piniondze.
Czy jest w ogóle ktoś, komu podobał się Blask ksieżyca? :D
O, trzeba przeczytać drugi tom Honoraty i Mirosława! I dalszy ciag Deadmanów też...
A ja mam już gotową recenzję Powozu, niedługo się pojawi C:
O, piękne cudo od Inio Asano C;
Nazwa świnka morska w sumie nie za wiele miała wspólnego z tymi stworzonkami, bo to ani świnki, ani morskie (ponoć niektórzy mylnie uważają, że prośki są świetnymi pływakami).
UsuńBerserk jest spoko, ale trzeba się wkręcić. Vinland Sagę zaczęłam czytać, ale szczerze fabuła trochę mnie znudziła. Jestem dopiero gdzieś na początku, później jest lepiej?
O Blasku czytam albo neutralne recenzje, albo negatywne, także coś w tym jest.
Czekam na recenzję Powozu :)
Pozniej w Vinland Sadze jest lepiej, ale ogolnie dla mnie to mistrzostwo. Najlepszy jest srodek.
UsuńMuszę serio powrócić do Ścieżek młodości! Tyle mam do nadrobienia, że aż sama w to nie wierzę! Ale małymi kroczkami :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że seria jest już zakończona (u nas jeszcze dwa tomy), bo ciężko jest nadganiać jak tytuł dalej wychodzi (np. taki One Piece, ciekawe czy kiedyś dogonimy Japonię).
UsuńTeż zastanawiałam się nad kupnem niemieckiej Chii, ale zrezygnowałam, bo wydanie nie wydało mi się, aż tak ładne, żeby dać prawie 10 euro...
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam, 40 zł za ok. 160 kolorowych stron to nie jest aż taka wygórowana cena, nawet jak na polskie standardy ;)
UsuńChętnie bym przygarnęła Chii, ale o zgrozo, nie po niemiecku :V
OdpowiedzUsuńPiękny stosik :3
Ja na (nie)szczęście przez wiele lat uczyłam się niemieckiego w szkole, a obecnie stykam się z nim na co dzień w pracy, więc podstawy znam, a Chii akurat wpisuje się w mój poziom zaawansowania ;)
UsuńNie miałam pojęcia, że świnki zostały kawiami. o.o
OdpowiedzUsuńNad One Punchem wciąż się zastanawiam, ale jestem bardziej na tak niż na nie. :P Blask księżyca już dawno sobie odpuściłam. Horimiyę może kupię przy jakiejś okazji, a co do OVA, to jest całkiem w porządku, chociaż kreska mocno różni się od tej z mangi. Planowałam zabrać się Deadman Wonderland, ale skoro piszesz, że seria staje się dla Ciebie coraz bardziej obojętna, to znów zaczynam mieć wątpliwości. ^^'' Do Uśmiechu Kanoko wciąż nie jestem przekonana, choć trochę mnie ciekawi. W Wilcze dzieci będę się musiała w końcu zaopatrzyć. Powóz wciąż mnie zastanawia, ale ostatecznie chyba kupię.
Ciekawi mnie Stwórca, planujesz napisać później na ten temat coś więcej? :) Chi! Sama chętnie zaopatrzyłabym się w tę mangę, nawet po niemiecku. :P
Obejrzałam pierwszą OAVkę Horimiyi i jest całkiem urocza, kreska początkowo trochę mnie zaskoczyła, ale chyba miała przypominać pierwowzór (webkomiks).
UsuńBardzo chciałabym napisać coś o Stwórcy i innych niejaponskich komiksach, ale ciągle zabieram się za coś innego T.T
Ja też lubię Hana Yori dango ale Bestia z ławki obok również mnie rozczarowała. tsukasa jest jeden ;) Hany pewnie nie doczekam w Polsce za długie i za stare. Interesuje mnie Stwórca, więc chętnie dowiem się co sądzisz o tym komiksie. Blask księżyca to niestety dno, poziom tej nowelki jest straszny. Też liczyłam na wątek kryminalny :(
OdpowiedzUsuńTak bardzo mi smutno, że nie ma szans na Hana Yori Dango :( Liczę chociaż na jakieś ładne angielskie wydanie dwa w jednym. Postaram się coś o Stwórcy napisać :)
UsuńPowóz Lorda Bradleya posiadam. Bardzo mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńKończę oglądanie anime One Punch Mana i jestem po prostu zakochana, dlatego też muszę kupić mangę <3 Pierwszy raz mam styczność z taką postacią ^^
Jak zwykle na bogato :D
OdpowiedzUsuńOne Punch Man! <3, muszę zdobyć jak najszybciej bo anime było epickie. Czekam na notkę o Gekkou, podobno tłumaczenie strasznie kuleje. Horimiya ma OVA ? Nie wiedziałam :O, ale po Google grafice widzę, że kreska średnia :/. O, z Twojego opisu wynika ze Kanoko może być całkiem ciekawa, a ja od samego początku ja skreślałam :/. Bestia ma calkiem ładne okładki XD, na razie niestety nie mam dla niej miejsca w moim planie zakupowym. Nie wiem czemu tak niektórym nie podoba się ta okładka Wików, według mnie jest świetna :P. Powóz na pewno nie dla mnie ;). Ciekawy artbook :D i Chi w kolorze !
Chciałabym takie stosy! Udało mi się pożyczyć od współlokatorki Powóz i jestem właśnie w trakcie czytania. xD
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń